_
_
Dwójka dość długo szukała dobrej formuły na program oparty na holenderskim formacie. Samo zatrudnianie gwiazd do ról jurorów wypadło kosztownie. Po pierwszej serii, z Nergalem, Piaskiem, Anią Dąbrowską i Kayah, stacja musiała złapać oddech i poszukać oszczędności. Skończyło się na wymianie całego składu jurorskiego i zatrudnieniu tańszych prowadzących. Druga seria ruszyła ponad rok po zakończeniu pierwszej. Wtedy właśnie pracę straciła pierwsza para prowadzących. Na miejsce Huberta Urbańskiego i Magdaleny Mielcarz zatrudniono Tomasza Kammela, Marikę i Macieja Musiała. Ostatecznie Marika po 3 edycjach uznała, że wystarczy i odeszła z programu. Na jej miejsce wróciła Mielcarz, która liczyła na to, że tym razem zaczepi się na dłużej.
Aktorka i modelka, która 13 lat temu zadebiutowała na ekranie rolą Ligii w Quo Vadis, nie jest zadowolona z tego, jak rozwija się jej kariera. Mielcarz, prywatnie żona bogatego amerykańskiego biznesmena, Adriana Ashkenazego, wolałaby otrzymywać więcej propozycji zawodowych, a na razie jej największym osiągnięciem, oprócz roli u Kawalerowicza, pozostaje prowadzenie The Voice of Poland. Informacja o tym, że obecny sezon ma być ostatnim, bardzo ją przygnębiła. Jak donosi Fakt, modelka jako jedyna z całej ekipy, nie miała o tym pojęcia, podpisując kontrakt.
Magda bardzo liczyła, że tym razem uda jej się w The Voice zagrzać miejsce na dłużej - potwierdza w rozmowie z tabloidem znajoma modelki. Nie chodzi o pieniądze, które przejdą jej koło nosa. Liczyła po prostu, że dzięki programowi zdobędzie nowe oferty pracy o rozkręci się jej kariera w polskim show biznesie. A ten plan znowu spalił na panewce.
_
_