Britney Spears po raz kolejny dowiodła, że nie jest odpowiedzialną matką. Wszystkim małym dzieciom zdarzają się wypadki i niebezpieczne sytuacje. Rodzice powinni chronić maluchy, tymczasem Britney sama naraża swoich synów. Niedawno piosenkarka pozwoliła 2-letniemu Seanowi Prestonowi na niebezpieczną zabawę. Chłopczyk wkładał do buzi buteleczki z lakierem do paznokci. Lakier jest trujący i mógł poważnie zaszkodzić małemu dziecku. Jednak świadkowie twierdzą, że Britney nie miała nic przeciwko temu:
Zdarzenie miało miejsce w salonie kosmetycznym hotelu "Four Seasons", jeszcze kiedy Britney mogła odwiedzać hotel. Spears przyszła do kosmetyczki i przyprowadziła Seana oraz Jaydena. 2-latek chwycił buteleczkę z lakierem, ale manikiurzystka prędko mu ją zabrała. Wyjaśniła przy tym, że lakier do paznokci jest toksyczny i że to ryzykowna zabawa.
Britney się tym nie przejęła. Powiedziała: "Oddaj mu lakier i pozwól się nim bawić, wszystko w porządku".
Manikiurzystka odmówiła, a Britney się zirytowała. Wstała i podeszła do ekspozycji z lakierami do paznokci. Wzięła kilka buteleczek, a później po prostu wręczyła je swojemu synkowi. Dziecko tłukło nimi o blat i gryzło zakrętki.