_
_
Udział Jana Meli w jesiennej edycji Tańca z gwiazdami było zaskoczeniem, zwłaszcza że polarnik twierdził w wywiadach, że "nie jara go kręcenie pupą w kolorowej tandecie". Widzowie chętnie jednak na niego głosują i obecnie Mela należy do faworytów nowej edycji.
W rozmowie z Super Expressem postanowił wrócić do swojej wcześniejszej wypowiedzi i trochę ją złagodzić. Wygląda na to, że uwierzył już w swoją wygraną i nie chce niepotrzebnie drażnić widzów.
Ta wypowiedź była za mocna - przyznaje w tabloidzie. Jednak mam duży dystans do tego, co tutaj się dzieje i nie zamierzam w mediach udawać, że to jest program moich marzeń i że świetnie się w nim czuję. Dla mnie na przykład dużym wyzwaniem jest założyć frak czy body. Ten program to jest trochę estrada próżności, więc ważne, żeby zostać sobą i nie zacząć udawać kogoś, kim się nie jest. Show biznes to nie jest moja bajka. Ale chciałbym w ten świat wciągnąć trochę ludzkiej twarzy. Mówić o słabościach. Mówić o niepełnosprawności. Dla mnie jest to pewnego rodzaju misja społeczna.
Nie chodzi jednak o to, żeby traktować siebie z litością - wyjaśnia. Bo mi ludzie często zarzucają, że jestem traktowany przez pryzmat litości. A moim zdaniem, jeśli ktoś głosuje na mnie z litości, to jest to czysta głupota. Chcę być oceniany na równi. Nie jara mnie skakanie przed kamerami.
_
_