Dariusz Zadrożny, który leczył Annę Przybylską, dwa dni po jej śmierci udzielił Piotrowi Kraśce wywiadu, w którym ujawnił m.in że nie wykonał u pacjentki tomografii komputerowej, bo była zbyt młoda i mogła jeszcze rodzić dzieci. Wspomniał też o tym, jak bardzo cierpiała pod koniec choroby. Skończyło się krytyką w mediach za "naruszenie tajemnicy lekarskiej" oraz wnioskiem o postępowanie dyscyplinarne. Najostrzej skrytykował Zadrożnego Jacek Żakowski.
By zamknąć tę przykrą wymianę zdań i oskarżeń, lekarz Anny Przybylskiej oświadcza w dzisiejszym Super Expressie, że aktorka dała mu przed śmiercią zgodę na mówienie o jej chorobie. Działa też w porozumieniu z jej rodziną.
Jestem krytykowany, że skrzywdziłem rodzinę zmarłej, a nikt z nich nie ma do mnie pretensji - mówi dr hab. Dariusz Zadrożny w rozmowie z tabloidem. Przecież pan Bieniuk nie ma do mnie pretensji. Miałem zgodę pani Ani i jej rodziny. Przecież moja wypowiedź, którą wszyscy cytowali, ukazała się na oficjalnej stronie pani Ani. Została zamieszczona przez najbliższych.
Lekarza skrytykowała też bardzo ostro Monika Olejnik, której stacja emitowała relację na żywo spod kościoła podczas pogrzebu aktorki.