Anna Wendzikowska wyznała w telewizji, że z powodu lęku przed naturalnym porodem zdecydowała się na cesarskie cięcie. Celebrytka spotkała się z krytyką, w wielu komentarzach pojawiły się zarzuty, że zamierza poddać się zabiegowi tylko "dla wygody", bez żadnych zdrowotnych wskazań.
Miałam bardzo bolesne miesiączki - wyznała na antenie. Dzień Dobry TVN. Włącznie z tym, że traciłam przytomność z bólu i jeździłam do szpitala. Wtedy mi moja pani ginekolog powiedziała, że to jest taka namiastka porodu. Ja realnie oceniam swoje możliwości i nie jestem stanie się z tym zmierzyć. Powiem szczerze, że gdyby nie cesarskie cięcie, gdyby nie było takiej opcji, nie wiem, czy w ogóle zdecydowałabym się na ciążę.
Teraz zapewnia, że publicznie ogłoszona decyzja to wyłącznie jej sprawa:
Moje decyzje, opinie i plany to nie jest fanaberia - mówi w rozmowie z Newseria Lifestyle. To wszystko jest uzasadnione i wyważone, poparte przemyśleniami, argumentami. Nie wykluczam oczywiście, że zdanie mogę zmienić i nie zamykam sobie do tego drogi, ale na tę chwilę jest tak, jak powiedziałam.
Rzeczywiście czasami w różnych takich sytuacjach przypominam sobie, że żyjemy w Polsce i że tutaj bardzo dużo osób uzurpuje sobie prawo do oceniania działań innych osób, nie zwracając uwagi na to, że to nie dotyczy nikogo innego poza mną - dodaje. Ale nie chcę też zmieniać swojego podejścia, nie chcę zastanawiać się nad wszystkim, co mówię i nad wszystkim, co robię, z obawy przed tym, że ktoś mnie negatywnie oceni.
Wendzikowska chwali się też, że po wyznaniu w Dzień Dobry TVN otrzymała wiele listów od kobiet, które podobnie jak ona boją się bólu porodowego.