Nasza informatorka natknęła się na Michała Wiśniewskiego i Anię Świątczak podczas zakupów w sklepie z zabawkami w podwarszawskim centrum handlowym. Spotkanie wspomina miło choć oczywiście aż błyszczało od kiczu:
Robiłam ostatnie zakupy świąteczne w Maximusie i ku mojemu zdziwieniu w sklepie z zabawkami moim oczom ukazał się kolorowy wyczesany gość - wspomina nasze źródło. Michał był z żoną Anią, która była bez makijażu, uśmiechnięta od ucha do ucha. Michał natomiast wyglądał jak jakiś przebieraniec - czerwone włosy, fioletowe doczepiane pasemka, buty z kolcami i błyszcząca kurteczka. Kupowali zabawki dla dzieci. Wydali na nie około 1500 zł. Muszę przyznać, że byli bardzo mili dla wszystkich. Kiedy przy kasie zapakowali prezenty, Michał zażartował: "No kochanie, teraz bierz się za siatki", na co Ania zachichotała i powiedziała: "Oj misiu przestań, nie wygłupiaj się". On na to: "No wiesz kochanie, że żartowałem. Przecież w twoim stanie to niedopuszczalne". Przeprowadzili ten dialog o ton za głośno - tak, żeby wszyscy słyszeli.
Cóż, ci ludzie po prostu potrzebują uwagi - taki typ osobowości. Oby w Nowym Roku przyciągali ją tylko w taki sympatyczny sposób.