Mariola Bojarska-Ferenc, uważana za prekursorkę fitnessu w Polsce, coraz gorzej znosi sukcesy Ewy Chodakowskiej. Niedawno ujawniła prawdę o dyplomie trenerki, który, zdaniem Bojarskiej, został kupiony i nie ma żadnej wartości.
To jest tak jak państwo wysyłacie swoje dzieci do college'u na dwa tygodnie na kurs angielskiego. Oni też nazywają się wówczas studentami, dostają dyplom college'u, ale po tych dwóch tygodniach czy nawet dwóch miesiącach, nie są to absolwenci uniwersytetu i nie mają prawa nauczać angielskiego - tłumaczyła w wywiadzie.
To jednak nie zraziło fanek Chodakowskiej. Bojarska postanowiła więc pójść szerzej i uderzyć w czuły punkt. Czyli w jej... powiększone piersi.
Pokazywanie sztucznego biustu czy gołego brzucha to nie jest dla mnie konkurencja - ogłosiła w wywiadzie. Konkurencja jest wtedy, gdy ktoś mnie zaskoczy wiedzą. Ale sorry, goła pierś czy rozkrok na okładce to nie jest dla mnie konkurencja.
Dodajmy, że oficjalnie panie topór wojenny zakopały kilka miesięcy temu. Jak widać, chyba nie do końca.