Po śmierci Anny Przybylskiej okazało się, że najwięcej do powiedzenia w tej sprawie mają osoby, którym, z racji wykonywanego przez nie zawodu, powierza się swoje intymne sprawy, licząc, że zachowają dyskrecję. Niestety nie zawsze się udaje. O ostatnich chwilach aktorki w rozmowie z Piotrem Kraśką opowiedział jej lekarz. Zobacz: Lekarz Przybylskiej w TVP: "Choroba była zbyt poważna"
Zachęcony jego przykładem, w dzisiejszym Super Expressie postanowił wypowiedzieć się spowiednik. Tabloid publikuje jego wspomnienia w artykule zatytułowanym Czuła, że umiera...
Towarzyszyłem jej w ostatniej drodze. Udzieliłem jej sakramentu namaszczenia chorych i wyspowiadałem. Lekarz natomiast okazał pomoc i taką ludzką wrażliwość. Ania do końca była świadoma... - mówi w rozmowie z tabloidem ks. Jędrzej Orłowski, dyrektor Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC w Gdańsku. Zmarła w domu. W ostatnich słowach mówiła o dzieciach, rodzinie. Bardzo chciała żyć. Była pod opieką naszego hospicjum. Głównie przebywała w domu. Wtedy jeździliśmy do niej z pomocą. Hospicjum towarzyszyło jej w opiece domowej. Udostępnialiśmy sprzęt, który był potrzebny. Korzystała również z pomocy stacjonarnego domu hospicyjnego, do którego przyjeżdżała w momentach, gdy potrzebowała pomocy przeciwbólowej. Podawaliśmy jej wtedy kroplówki i zostawała na kilka godzin, a potem wracała do swojego domu.