W ostatnim odcinku The Voice of Poland odbyła się druga odsłona bitew muzycznych. Jeszcze w poprzednim, podczas pierwszych pojedynków, poziom programu podskoczył. Udało się utrzymać ten kierunek, a do tego jurorzy byli merytoryczni i skupieni na artystycznym aspekcie programu. Zobacz: Pierwsze pojedynki w "The Voice" za nami!
Wyłonili ze swoich drużyn kolejnych osiem par, które stanęły do walki o dalsze uczestnictwo w programie. Tym razem nie było żadnego trio i zmagania były bardziej wyrównane. Dobierali im także utwory do wykonania, zazwyczaj niezwiązane z preferowanym stylem uczestników i stanowiące dla nich wyzwanie.
Odcinek otworzyła energetyczna bitwa trenerów, w której zmierzyła się Justyna Steczkowska z Markiem Piekarczykiem. Jako pierwsza zaprezentowała się drużyna Edyty Górniak. Trenerka przygotowywała ją w ogrodzie swojej posiadłości. Wystąpiła jako guru muzycznej sekty, mówiące o uczuciach i energiach. Medytowała w pozycji Buddy z uduchowioną miną i okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Podzieliła się także nauką Orientu.
_**Ziemia rodzi dla nas jedzenie, kwiaty i motyle**_ - poinformowała swoją drużynę.
Jako pierwsi do pojedynku wybrani zostali Paweł Barów i Wojtek Schmach.
Ja wierzę w lepszy świat, a wy? - zapytała Edi.
Wierzymy... - wyznali ostrożnie.
Słowo się rzekło i obaj wykonali utwór Wierzę w lepszy świat zespołu Bracia. W trakcie wystąpienia Wojtek kilka razy pogubił się w tekście i fałszował, podczas gdy Paweł zastosował się do wszystkich zaleceń Edyty i wypadł wyśmienicie. Ale to ten pierwszy zebrał wszelkie pochwały za wytrwałość, a Edyta przepuściła go dalej, mimo iż wcześniej zadeklarowała: Uważam, że na etapie bitew nie ma miejsca na takie błędy.
Górniak wybrała do pojedynku również Sarsę Markiewicz i Jerzego Grzechnika. Zaśpiewali piosenkę Beneath Your Beatiful z repertuaru Labirynth i Emeli Sande. Na scenie bardzo między nimi iskrzyło. Choć Edyta wybrała Jurka, Sarsa została skradziona przez Barona i Tomsona.
Jurorzy z Afromental wybrali dwa żeńskie duety, którym dali wokalnie wymagające utwory. W pierwszym wystąpiły Justyna Janik i Natalia Bajak z utworem Lady Marmalade. Natalia została bardzo pochwalona przez jurorki. Steczkowska porównała ją do Christiny Aguilery, a Górniak zobaczyła w niej światło. Kapitanowie drużyny wybrali jednak Justynę. Utalentowaną Natalię uratował Marek Piekarczyk i ukradł ją do swojego zespołu.
Drugim z duetów Barona i Tomsona były Natalia Lubrano i Angelika Kłaczyńska. Wykonały Chandelier, którego oryginał napisała Sia. Pojedynek wygrała Natalia, ale jej konkurentkę wybroniła Steczkowska.
Piekarczyk postawił na polskie piosenki. Daniel Lipiec z Moniką Polak zaśpiewali Jesień idzie przez park Krzysztofa Klenczona i Czerwonych Gitar. Wykonanie nie było porywające, Marek podkreślił, że Monika zrobiła wszystko, żeby nie zagłuszać konkurenta, który średnio sobie radził. Wokalistka przeszła dalej.
Kolejny występ duetu Marka wywołał dyskusję wśród jurorów. Mariusz Dyba z Tomaszem Fridrychem wykonali Wszystko ma swój czas Perfectu, do czego przygotował ich sam Grzegorz Markowski. Jutyna i Edyta uznały, że piosenkarze byli poprawni, ale nie chwycili za serca.
Byliście tak skupieni na sobie i na rywalizacji, że zapomnieliście o nas - Edyta narzekała na ich brak zainteresowania nią.
Marek się z nimi nie zgodził. Po występie podopiecznych miał mokre oczy.
Chciałem, żebyście się nie popisywali i uszanowali tę piosenkę - podziękował drużynie za zachowanie charakteru utworu. Ostatecznie wybrał Tomka.
Steczkowska wystawiła dwa bardzo mocne duety. Marta Wronka i Agnieszka Twardowska zaśpiewały liryczne Nie żałuję Edyty Geppert. Obie wokalistki zachwyciły jurorów, Justyna zostawiła w programie Agnieszkę. Najmocniejszym występem całego programu należał jednak do Leny Osińskiej i Gracjana Kalandyka. Zaśpiewali wzruszająco Say Something Big World i Aguilery. Duet był tak dobry, że jurorzy nie potrafili uprzywilejować żadnego z nich.
Chciałbym mieć to na płycie w domu - skomentowała występ Górniak. Brzmieliście światowo, była w tym jakość najwyższa.
Steczkowska podkreśliła, że to para w którą warto zainwestować swój czas, zaś wytwórnie zachęciła do inwestowania pieniędzy. Uczulony na wzniosłe emocje Tomek Kammel zaczął skandować: Chłopczyk czy dziewczynka? Dziewczynka czy chłopczyk?
Steczkowska postawiła na Gracjana, ale do ratowania Leny rzucili się pozostali jurorzy. Każdy chciał mieć ją w swojej drużynie. Ona zaś wybrała Barona i Tomsona, którzy razem ze Steczkowską chcieli ją w programie jeszcze na etapie przesłuchań.
Prowadzący program Magda Mielcarz i Maciek Musiał za kulisami byli tym razem zupełnie neutralni. Mielcarz czasami wręcz wciskała się zmarznięta w kąt i niewiele się odzywała. Konferansjer Kammel rozpoczynał każdy występ pozbawionym emocji i sztucznym Let's get ready to rumble, a jego komentarze po występach były, delikatnie mówiąc, mało trafione. Choć najwyraźniej z nimi już nic nie da się zrobić, to na szczęście poziom The Voice jest dużo lepszy niż w pierwszych odcinkach.