Sylwia Gruchała, jedna z bardziej lubianych polskich sportsmenek od dłuższego czasu nie pojawia się w mediach. Ponad rok temu urodziła córkę i oprócz sporadycznych wywiadów dla telewizji śniadaniowych, raczej nie zobaczmy jej na bankietach i sponsorowanych imprezach.
Sylwia Gruchała udzieliła ostatnio wywiadu trójmiejskiej Gazecie Wyborczej, w którym obnaża kulisy działania show biznesu. Oberwało się zwłaszcza kilku celebrytkom, które wykorzystują swoją popularność do granic możliwości. Chociaż nie padły konkretne nazwiska, łatwo domyślić się, o kogo jej chodzi:
W show biznesie nie trzeba wiele umieć, żeby zarabiać dobre pieniądze. (...) Liczy się popularność, czyli kto jest częściej na okładce. Nie trzeba być wykształconym, inteligentnym i mądrym. Trzeba mieć szczęście i umieć się przepychać łokciami. Ale to się może szybko skończyć, dlatego takie sytuacje trzeba umieć wykorzystywać, sprawiać, aby trwały jak najdłużej. Bo za chwilę pojawią się inne dziewczyny, piękne i młode. I też żądne kariery.
Najsłynniejsza polska florecistka przyznaje, że ją też na jaki czas wciągnął show biznes. W pewnym momencie była popularna wyłącznie ze względu na to, że urodziła dziecko. Jej osiągnięcia sportowe przestały się liczyć:
Po przeprowadzce do Warszawy nie odnosiłam już sukcesów w sporcie, takich, jak to było kiedyś - opowiada. Ale kiedy tylko okazało się, że jestem w ciąży, a potem urodziłam dziecko, nagle zaczęły mnie zapraszać telewizje. Wszystkie. Niby po to, żeby pogadać o sporcie, ale tak naprawdę bardziej interesował je temat matka - dziecko. Mogłabym w to nie wchodzić, powiedzieć: "jestem sportowcem i tak chcę zostać zapamiętana", ale z drugiej strony, dlaczego tego nie wykorzystać?
Gruchała zdradza, ile jej płacili za występy w telewizjach śniadaniowych:
_Mi płacili około tysiąca euro. Za jeden odcinek Tańca z gwiazdami w 2008 roku dostawałam 10 tysięcy złotych. To nie są małe pieniądze, przynajmniej dla mnie, dlatego w to wchodzę. Nie zawsze mi się to podoba, ale wykorzystuję po prostu swoją szansę._
Show biznes mnie śmieszy, a zwłaszcza to, że ludzie, którzy w nim są, myślą, że są kimś lepszym - mówi Gruchała. Że jeśli pokażą się w telewizji, to znaczy, że więcej osiągnęli, mają wysokie mniemanie o sobie. A tak naprawdę często są - jak ja to mówię - zwykłymi "pikusiami".