Jarosław Jakimowicz nie ma ostatnio zbyt wielu okazji, by przypomnieć o sobie w mediach. Od jego najważniejszej roli w Młodych wilkach minęło już prawie 20 lat. Wprawdzie od kilku lat trwają przymiarki do 3. części, jednak na razie jakoś nic z tego nie wyszło. W rozmowie z Faktem Jakimowicz postanowił wyznać widzom, że prywatnie jest oddanym i kochającym tatą. Jak informuje aktor, jego syn, 10-letni Jeremiasz żyje dzięki płatowi wątroby, pobranemu od ojca.
Transplantacja nasza miała miejsce 10 lat temu. Ja miałem wtedy 35 lat i nie będę ukrywał, że do tego momentu nie żyłem zdrowo, wręcz odwrotnie. Wydawać by się mogło, że wątroba takiej osoby, takiego wielkiego faceta, bo to też jest bardzo ważne, otłuszczona, zniszczona, nie będzie się nadawać. Niemniej, po pierwszej operacji, która nie przyniosła skutku, kiedy mój syn Jeremiasz miał 1,5 miesiąca, okazało się, że chyba jedyną możliwością dla niego będzie transplantacja wątroby. Dla dorosłej osoby potrzeba było 2 miesiące badań non-stop - wspomina aktor w tabloidzie. Mimo tych wszystkich rzeczy, które mogły świadczyć o tym, że nie będę mógł być dawcą, ja od początku wiedziałem, że to będę ja. Nikogo innego nie badaliśmy, nikogo poza mną. Ja konsekwentnie, zawzięty, mówiłem, że to będę ja. Można to nazwać przeczuciem, wiedziałem że tak musi być. Może nie jestem bardzo religijnym katolikiem, ale wierzę w Boga i zawsze miałem przemyślenia na ten temat.
Mimo że sytuacja, z racji wieku małego pacjenta, była trudna, szczęśliwie wszystko się udało.
Jeremiasz był za mały. W momencie transplantacji dzieci powinny mieć od 2 do 4 lat, żeby było prawdopodobieństwo, że się uda. Mój syn miał 7 miesięcy. Takim dzieciom się tego nie wykonuje i takich dawców jak ja się nie bierze, bo jest za duże zagrożenie życia i zdrowia, a za małe prawdopodobieństwo że się uda - tłumaczy aktor. A jednak efekt był taki, że jak za pstryknięciem palca: "odpalono" moją starą wątrobę i gra do dzisiaj, nie ma żadnych problemów. Nie było powtórnych operacji, nic nie trzeba było robić. U nas nastąpił cud i do dziś jesteśmy tym cudem. Gdyby pojawił się wtedy diabeł i kazał mi podpisać cyrograf krwią, też bym to zrobił. Okazało się, że wystarczył lekarz. Dla mnie jest najważniejsze że syn żyje, ma 10 lat i jest zdrowy.
http://www.pudelek.tv/video/Delag-i-Jakimowicz-ogladaja-sie-z-laskami-3153/