Za niecałe dwa tygodnie Kayah skończy 47 lat i chociaż ma na koncie kilka związków, wciąż nie może znaleźć właściwego partnera. Po rozstaniu z Sebastianem Karpielem-Bułecką związała się z senegalskim muzykiem Pako Sarrem, ale wygląda na to, że i tym razem piosenkarka nie znalazła szczęścia. Przypomnijmy: "Kayah boi się o przyszłość związku. Ma kompleksy"
Swoje drobne wady Kayah stara się od kilku lat tuszować operacjami plastycznymi. Chociaż oficjalnie przyznała się tylko do korekcji nosa, jakiś czas temu media donosiły o szeregu innych interwencji plastycznych. Charakterystycznie zdeformowane rysy twarzy też miały świadczyć o poprawianiu urody za pomocą skalpela. W najnowszym wydaniu miesięcznika Pani Kayah zdecydowanie zaprzecza tym pogłoskom i twierdzi, że jej wygląd spowodowany jest chorobą Hashimoto, czyli niedoczynnością tarczycy:
Upływ czasu nie jest łatwy, zwłaszcza kiedy jest się na świeczniku, a i ludzie są okrutni - powiedziała w wywiadzie. Ludzie nie mają pojęcia, jak bardzo niedoczynność tarczycy zmienia rysy, powoduje obrzmienia. Zresztą nie muszę się z niczego tłumaczyć. Plotki o operacjach plastycznych tylko potwierdzają, że chyba nie jest ze mną jeszcze najgorzej.
Miałam na przykład wpis na Facebooku: "Bardzo cię szanuję za to, jak śpiewasz, ale już nie można na ciebie patrzeć. Starzej się z godnością". Czyli nie starzeję się w sposób, jakiego by ludzie sobie życzyli. Chcą czy nie, będę się zmieniać.