Jak mówią plotki zza kulis The Voice of Poland, na planie programu jest gorąco, a uwaga jurorów jest bardziej skupiona na dociekaniu historii podawanych im jajek niż muzyce. Choć tego nie widać na wizji, relacje między Edytą Górniak a resztą ekipy nie są cukierkowe, a żarty o jej rzekomym, kreowanym na potrzeby mediów, romansie z Baronem nie rozładowują atmosfery. Zobacz: "Niechęć Edyty do Justyny wcale nie mija"
Trzeci i ostatni już odcinek o pojedynkach wokalnych ze strony jurorów wyszedł śpiewająco. Byli skupieni na uczestnikach i merytoryczni. Mniej było też teatralnych wstawek, jak te z medytacji Edyty, a więcej uwagi poświęcono uczestnikom i ich przygotowaniom do występów.
Niestety, pogorszyło się prowadzenie programu, szczególnie ze strony Tomka Kammela. Maciek Musiał jest neutralny i odnajduje się w swojej roli. Magda Mielcarz nadal stoi z zaplecionymi rękami, jakby się obraziła, ale stara się nie przeszkadzać. Natomiast Kammel na każdą sytuację odpowiada jakąś złośliwą lub nieadekwatną uwagą, czym zaczął tym wyprowadzać z równowagi samych jurorów.
Pierwszy występ w programie należał do duetu z drużyny Marka Piekarczyka. Adrianna Górka i Karolina Wojdat, najmłodsza uczestniczka programu, wykonały Dni, których nie znamy Marka Grechuty. Obie ujęły jurorów, ale Marek zatęsknił za "tym czymś nieskalanym" Karoliny i przepuścił ją dalej. Trener wystawił także gorące trio, które stworzyli Katarzyna Kalinowska, Monika Lewczuk i Łukasz Szemraj. Dostali duże wyzwanie: piosenkę La La La Naughty Boy i Sama Smitha. Choć wokal Kasi zebrał najlepsze opinie, Marka przekonało władcze zachowanie Łukasza na scenie.
Drugie trio tego odcinka zebrała Edyta. Anita Korzeniecka, Asia Kwaśnik i Iga Kozacka zaśpiewały E.T. z repertuaru Katy Perry i Kanye Westa. Edzia była zachwycona zespołem, wstawała i skandowała. Inni jurorzy mieli problem ze wskazaniem faworytki. Baron zapytany przez Kammela, którą by wybrał, odpowiedział, że wszystkie, a przyciśnięty do muru dalej się wymigiwał: To wziąłbym Edytę Górniak. Ta zaś nie kryła zaskoczenia i... wcale nie było pozytywne. Wręcz wyglądała na urażoną i skrępowaną. Czyli ploteczki o romansie zostały rozwiane u źródła. Ponieważ Edi miała problem z wyborem, pozostali jurorzy postanowili jej pomóc intonując indyjską mantrę Om. To nie pomogło celebrytce na koncentrację, gdyż "przywołali dźwięk wszechświata", a ten najwyraźniej nie pomaga skupić się na decyzjach. W końcu do dalszej części programu wytypowała Igę.
Uduchowiona Górniak chciała także, żeby Ewelina Pobłocka z Krzyśkiem Rymszewiczem zaśpiewali słowa, które normalnie jej samej nie przeszłyby przez gardło, czyli Zaopiekuj się mną z repertuaru Rezerwatu. W przygotowaniach do wyśpiewania intymnej prośby pomagał im wokalista zespołu, Andrzej Adamiak. Ostateczny wybór był pomiędzy wokalnym wykonaniem Eweliny a aktorskim Krzysztofa - wygrało to pierwsze.
Drużyna Justyny Steczkowskiej w tym odcinku nie błysnęła. Pierwszy, żeński duet stworzyły Ewa Michrowska i Agni Caldarar. Ich wykonanie Cicho Ewy Farny wykazało słabości obu wokalistek: fałszowanie Ewy i brak rytmu Agni. Steczkowska dała szansę tej pierwszej. Niezastąpiony Kammel pośpieszył ze słowami otuchy:
Nigdy się tak nie skompromitowałem, jak podczas pierwszego występu. A teraz? Jestem w "Voice of Poland!" - powiedział radośnie.
Trudno powiedzieć, czy prezenter chciał obrazić dziewczyny, sugerując ich kompromitację, czy utyskiwał nad tym, że udział w programie jest karą za dawne wpadki.
Drugi, męski duet Justyny stworzyli Karol Dziedzic i Przemek Radziszewski, którzy wykonali I Do It For You Briana Adamsa. Za kulisami zaś opiekująca się żoną Przemka Mielcarz po raz pierwszy w programie okazała uczucia i przytuliła się do towarzyszki. Chyba że stała i marzła tak długo, że się osunęła. Trenerka miała dylemat przy wyborze.
- Moja decyzja jest irracjonalna... - zrobiła wstęp do werdyktu.
- Wybierz mnie! - Kammel jak zwykle nie wyczuł, kiedy nie czas na dowcipkowanie.
- Tomku, zawsze trafisz w sedno! - zgasiła go prawie wyprowadzona z równowagi Steczkowska.
Ostatecznie wybrała Karola, ale Przemek został uratowany przez Edytę. Wcześniej przeprosiła go za brak głosu podczas przesłuchań w ciemno i tak postanowiła nadrobić błąd.
Zespoły Barona i Tomsona zaprezentowały się na najwyższym poziomie w porównaniu z pozostałymi trzema drużynami. Jako pierwsze wystąpiły Hania Hołek i Julia Węgrowicz z bardzo energetycznym wykonaniem We Are Family zespołu Sister Sledge. Pozostali jurorzy w nie znaleźli żadnego błędu w ich wykonaniu, jedynie Edyta przyczepiła się do... zbyt polskiej wymowy słowa "family". Justyna z kolei zadeklarowała, że chciałaby... nosić Hanię w torebce. Na razie nie będzie miała okazji, bo wokalistka została w drużynie chłopaków.
Ostatni występ w programie należał także do drużyny Barona i Tomsona. Natalia Podwin i Paulina Grochowska dały najlepszy występ programu z piosenką Rather Be autorstwa Clean Bandit i Jess Glynne. Przez cały występ były w kontakcie i widać było między nimi chemię. Musiał za kulisami rozkręcił imprezę taneczną. Mielcarz zaś robiła konkurencję jurorom:
To są wokalistki gotowe na absolutną karierę - zawyrokowała zadowolona z siebie.
Przepowiednia Mielcarz sprawdziła się dla Natalii, która została w programie.
Za dwa tygodnie show wejdzie w kolejną fazę: nokautów. Po nadchodzących zmaganiach drużyny jurorów zostaną uszczuplone do 4 osób każda. Gdyby jeszcze liczbę prezenterów dało się uszczuplić do Musiała...
Będziecie oglądać?