Kariera Justyny Kowalczyk nabiera tempa. Pod koniec września medalistka olimpijska obroniła doktorat na Wydziale Wychowania Fizycznego i Sportu Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Teraz ogłasza, że została... felietonistką Gazety Wyborczej. Jako dziennikarka zadebiutuje już w jutrzejszym wydaniu. Do mediów trafił pierwszy fragment jej artykułu.
Muszę tu wyznać coś ważnego. Satysfakcję, jakiej nigdy jeszcze nie czułam, przyniosła obrona doktoratu - pisze Justyna w pierwszym felietonie. Kiedy trzy lata temu, również z Ramsau, leciałam na jeden dzień do Krakowa otwierać przewód, zdarzyła się pewna śmieszna sytuacja. Na lotnisku w Monachium dopadł mnie overbooking. Nawet nie wiedziałam wtedy, co to takiego! Wielki stres. Oczyma wyobraźni widziałam już wściekłą komisję profesorów wystawioną do wiatru przez dziewczynę od biegówek... Koszmar.
Wiecie, kto mnie uratował? Fani z sali odpraw, którzy prosili o zdjęcia i autografy. I dzięki nim w niemieckich liniach miejsce znalazło się od ręki. Wzięłam to za dobry omen. Czas pokazał, że się nie myliłam.
Przy okazji Kowalczyk zapewnia, że jeszcze nie kończy kariery, a pisanie ma być jedynie drobną odmianą:
_Zmian drastycznych nie potrzebuję, to będzie bardzo płynne przejście na sportową emeryturę. Zajmie lat kilka, taki mam plan._
Nie mogłam się już doczekać, aż znów zacznę pisać. Już mi palce dygoczą. Zawsze to lubiłam, pisałam już w kilku innych miejscach, miło mi było, że ludzie czekali na moje teksty. I cieszę się, że mogę do tego wrócić. Te będą chyba inne niż poprzednio. Chcę się bardziej dzielić swoją wiedzą o sporcie. Na luzie, ale przemycając coś dla tych wszystkich naszych amatorów wytrzymałościowców. Biegaczy, kolarzy. Tych, którzy chcą przekraczać swoje granice. Chcę im pomóc. A wszystkim poopowiadać trochę, jak wygląda życie wyczynowego sportowca.
Będzie trochę w formie bloga, na pewno w pierwszej osobie pisane. Dobrze by było, gdybym potrafiła przemycić tu odrobinę wiedzy sportowej, dawkę motywacyjnych gadek (przepraszam, zawsze je tak nazywam), praktyczne wskazówki w rodzaju: jak wstać i iść na trening nawet wtedy, gdy grawitacja łóżkowa działa znacznie silniej niż zwykle.