Nieraz pisaliśmy, że Britney Spears nie przejmuje się zaleceniami sądu rodzinnego. Piosenkarka walczy o prawo do opieki nad synami ze swoim byłym mężem, Kevinem Federline. Powinna się starać zrobić dobre wrażenie, ale najwyraźniej jej na tym nie zależy. Lekceważyła opinie sędziego, nie chciała słuchać wyznaczonych przez sąd doradców, omijała nakazane jej badania i testy, a niedawno przestała pojawiać się w sądzie.
Sąd poprosił ją o złożenie zeznań i wyjaśnień. Britney ociągała się ze spełnieniem tego zalecenia, wiec sędzia dwukrotnie wezwał ją do gmachu sądu. Mimo to Spears nie przyszła. Za pierwszym razem usprawiedliwiła się chorobą, później po prostu się nie pojawiła. Źródła twierdzą, że zwyczajnie zaspała. Teraz Brit dostała kolejne wezwanie: ma zjawić się w sądzie w przyszłym tygodniu. Jeśli i tym razem nie przyjdzie, może trafić za kratki. Prawnicy Kevina od dawna grożą jej konsekwencjami lekceważenia sądu:
Jeśli pani Spears znów się nie pojawi albo odmówi przyjścia, musi się liczyć z poważnymi sankcjami. Grozi jej kara więzienia za obrazę sądu. To byłoby radykalne rozwiązanie. Nie jest jednak niemożliwe.
Adwokaci reprezentujący Federline'a są gotowi do natychmiastowej reakcji. Jeśli Britney nie przyjdzie na przesłuchanie, skłonią sędziego, żeby ją ukarał.