Za Romanem Polańskim nadal ciągnie się sprawa gwałtu analnego na 13-latce. Mimo że od lat bronią go sławni znajomi i ludzie kultury, fakty są niezaprzeczalne - tuż po gwałcie w willi Jacka Nicholsona dziewczynka zeznała na policji, że reżyser wielokrotnie "szczytował w jej odbycie" i "zbierało jej się na płacz". Chociaż Roman od kilku miesięcy zapewnia, że wkrótce wróci do Polski, by nakręcić kolejny film, wciąż ściga go Interpol. Polański unika pokazywania się publicznie poza granicami Francji, nie chcąc narazić się na ekstradycję. Przypomnijmy:
Reżyser postanowił zaryzykować i przyleciał wczoraj do Polski, na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich. Mimo że uważa, że jest w naszym kraju nietykalny, na wszelki wypadek podróż odbył incognito. Mimo to rząd Stanów Zjednoczonych dowiedział się o jego pobycie i złożył w Prokuraturze Generalnej wniosek o zatrzymanie pedofila na terenie naszego kraju. Prokuratura już szuka uchybień we wniosku i informuje, że "na razie nic z nim nie robi":
Jest to wniosek nie o ekstradycję, lecz o zatrzymanie na potrzeby wszczęcia procedury ekstradycyjnej - wyjaśnia informator Gazety Wyborczej. Na razie nic z tym nie robimy, ponieważ pismo nie spełnia wymogów formalnych - nie jest przetłumaczone na polski, a tego wymagają umowy międzynarodowe, więc zapewne zostanie odesłane do poprawki.
Wygląda więc na to, że i tym razem Polański uniknie odpowiedzialności. Trzy lata temu, gdy przyleciał na pogrzeb Janusza Morgensterna również pomogły mu polskie władze i spokojnie wrócił do swojego domu we Francji.