Edyta Górniak długo wzbraniała się przed zapłaceniem Błażejowi Szychowskiemu zaległego wynagrodzenia. Ich relacje popsuły się, gdy jej były tancerz związał się z jej największą rywalką, Dorotą Rabczewską. Domagał się od Edyty 12 tysięcy złotych za choreografię, którą dla niej przygotował. Przypomnijmy:
Sprawa ciągnie się od 3 lat. Przez ten czas dług zdążył urosnąć do prawie 20 tysięcy złotych. Sąd przyznał w końcu rację Błażejowi. Edyta jednak zawzięła się i powiedziała, że nie zapłaci "statyście", jak czule nazwała Szychowskiego. Najwyraźniej z ich zażyłości z czasów wspólnego teledysku do piosenki Teraz tu nic nie pozostało.
Pan Błażej opracował choreografię do występu pozwanej na festiwalu Radia Zet, który odbył się w czerwcu 2011 roku, przygotował i wynajął tancerzy, a występ odbył się. Umowa została zawarta w formie korespondencji e-mailowej. Pan Błażej przedstawił wycenę i ta wycena została zaakceptowana - wyjaśnia w Super Expressie reprezentujący Błażeja mecenas Tobiasz Szychowski.
Po uprawomocnieniu się wyroku sprawa została przekazana komornikowi, który zajął konto bankowe piosenkarki.
Egzekucja komornicza przebiegała opornie - przyznaje adwokat. Okazywało się, że albo p. Górniak nie ma nigdzie konta, albo te konta są całkowicie puste. W końcu na jedno z zajętych kont wpłynęła pewna kwota i wówczas komornik zabezpieczył pieniądze.
Edyta oczywiście nie ma zamiaru odpuścić. Twierdzi, że pisma z sądu przychodziły na stary adres, więc nic nie wiedziała o toczącym się przeciwko niej postępowaniu, mimo że Błażej regularnie donosił w mediach o jego postępach. Górniak udowodniła jednak błąd w adresie i cały proces trzeba będzie powtórzyć.
W grudniu ubiegłego roku, po tym jak została wszczęta egzekucja komornicza, pani Edyta Górniak złożyła wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu od nakazu zapłaty i sąd ten wniosek uwzględnił - potwierdza adwokat Błażeja.
Reprezentująca artystkę radca prawna odmówiła komentarza.