Roman Polański zapowiedział kilka dni temu, że od najbliższej wiosny będzie spędzał dużo czasu w Polsce. Planuje bowiem nakręcić nowy film i, jak twierdzi, "pokazać ojczyznę swoim dzieciom". W związku z tym chciałby gwarancji bezpiecznego poruszania się po kraju, bez ryzyka aresztowania i ekstradycji do Stanów Zjednoczonych, które od 36 lat ścigają go za gwałt analny na 13-latce. Wszystko wskazuje na to, że reżyser faktycznie może czuć się w Polsce swobodnie - jak na razie prokurator odstąpił od aresztu, mimo żądań strony amerykańskiej i powoływania się na międzynarodową umowę pomiędzy naszymi krajami. Były poseł, obecnie adwokat, Roman Giertych zauważa, że Polański jest chroniony ze względu na swoje pieniądze i sławę, a prokuratura popełniła poważny błąd. Zobacz: Giertych o Polańskim: "Nie może być tak, że jak ktoś JEST BOGATY, TO MOŻE GWAŁCIĆ"
Podobnego zdania jest były minister sprawiedliwości w rządzie PiS, Zbigniew Ziobro. Jak twierdzi, gdyby chodziło o "zwykłego" człowieka, dawno znajdowałby się na terenie USA. Polańskiemu jednak wolno więcej, nawet z 13-latkami.
Widać tutaj, że nie mamy do czynienia z przysłowiowym Kowalskim, ale z panem Polańskim - podkreślił w TVP Info. Jestem przekonany, że gdyby to dotyczyło kogoś innego, kto nie ma takich wpływów, jego los byłby zupełnie inny. W Stanach Zjednoczonych jest takie prawo, które mnie się bardzo podoba, że przestępstwo o charakterze seksualnym wobec dzieci w ogóle się nie przedawnia i polskie państwo ma obowiązek wydać, nawet jak na terytorium Polski sprawa się przedawniła. Pan Polański dopuścił się ohydnego przestępstwa, bo dotyczyło ono osoby nieletniej.
Przypomnijmy, że polskie "autorytety moralne" od lat powtarzają, iż 13-letnia Samantha Gailey "sama weszła Polańskiemu do łóżka" oraz została do jego willi "przyprowadzona przez matkę". To najwyraźniej zdejmuje z "wybitnego reżysera", całą odpowiedzialność.