Roman Polański zawsze mógł liczyć w Polsce na wsparcie elit i polityków. Podczas gdy wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych od połowy lat 70-tych próbuje osądzić go za gwałt analny na 13-letniej dziewczynce, rodzime media usilnie twierdzą, że "uprawiał seks z nieletnią" i podkreślają przy tej okazji wielkie zasługi reżysera dla naszego kraju. Rzeczywiście, ma zasługi, ale zgwałcił dziecko w odbyt. Jeżeli to nie jest pedofilia, to co nią jest?
Zdaniem jego obrońców - wśród których znaleźli się m.in. Andrzej Wajda, Katarzyna Figura, Dorota Stalińska czy Krzysztof Zanussi - "i tak wiele już wycierpiał" przez ponad 30 lat "ukrywania się". Nie wiadomo dokładnie, na czym cierpienie to miało polegać - Polański jeździł po całym świecie, kręcił filmy, założył rodzinę, pozostał bogatym i szanowanym człowiekiem. Zgwałcona Samantha zaś - "małą dziwką", "nieletnią prostytutką" która "weszła mu do łóżka". Kilka dni temu Monika Olejnik znów podkreślała w rozmowie z Romanem Giertychem, że Polański "nie znalazł Gailey na ulicy, a została przyprowadzona do niego przez matkę". Jej zdaniem więc to, że jej matka była degeneratką i podsuwała dziecko do zgwałcenia zboczeńcom powinno świadczyć na korzyść tych zboczeńców. To było 13-latnie dziecko oddane w ręce Polańskiego. Wiemy, jak Roman wykorzystał tę okazję.
Teraz ponownie dowiadujemy się, że w Polsce "artystom wolno więcej". I to nie tylko zdaniem wypowiadających się w mediach "autorytetów moralnych", ale również i polityków. W najnowszym numerze Wprost opisano, jak przez ostatnie kilka miesięcy lobbowano w Pałacu Prezydenckim (!) na rzecz gwarancji nietykalności dla Polańskiego. Mówi się, że chce zamieszkać na stałe w Krakowie, a on sam przyznaje, że wiosną zacznie kręcić tutaj nowy film. Chce również "pokazać ojczyznę swoim dzieciom"...
Nieudana próba aresztowania Romana Polańskiego zapewnia mu w Polsce bezpieczeństwo - twierdzi tygodnik. Przyjaciele reżysera od miesięcy negocjowali też z Pałacem Prezydenckim jego nietykalność.
Polański został przesłuchany przez krakowską prokuraturę w ostatni czwartek. Odstąpiono od aresztu, gdyż, jak tłumaczył prokurator, reżyser obiecał stawiać się na każde jego wezwanie, do czasu zadecydowania o ewentualnym procesie ekstradycyjnym. To w praktyce faktycznie gwarantować ma jego nietykalność.
Premier Ewa Kopacz stwierdziła dzisiaj, że nic nie wiadomo jej o gwarancjach dla Polańskiego. Nie zaprzeczyła, jedynie przyznała, że o nich nie wiedziała... Podreśliła też, że jest przeciwna ekstradycji.
Nic nie wiem na temat tych gwarancji - mówiła Kopacz na konferencji prasowej. Powtarzam tylko tyle, że o tym, czy sprawa pana Polańskiego będzie miała taki czy inny finał, zdecyduje nie tylko prokuratura, ale też sąd. Nie wiem, czy będzie się nią zajmował sąd, bo to pan prokurator jest władny, aby ewentualnie kierować sprawę do sądu. Dzisiaj o sprawie Polańskiego decydują ci, którzy są do tego uprawnieni. Uważam, że polscy obywatele, szczególnie w przypadku przestępstw, które dawno się przedawniły, nie powinni podlegać ekstradycji.
Przypomnijmy, że sprawa "przedawnienia" gwałtu na 13-latce wcale nie jest tak jasna, jak chcieliby tego niektórzy politycy i przyjaciele Romana. Zgodnie z umową między naszym krajem a Stanami Zjednoczonymi sprawa rozpatrywana jest bowiem na gruncie prawa amerykańskiego, a zgodnie z nim do przedawnienia nie doszło, a Polański musi odpowiedzieć za to, co zrobił. Zobacz: Ziobro o Polańskim: "Dopuścił się ohydnego przestępstwa"