Polskie elity i media, z Gazetą Wyborczą na czele nadal robią wszystko, by wybronić, a przynajmniej "ocieplić wizerunek" Romana Polańskiego. Niestety, sprawa jest trudna, bo reżyser odurzył i zgwałcił w odbyt 13-letnie dziecko. W dodatku są na to twarde dowody: zeznania dziewczynki złożone na gorąco, tuż po gwałcie. Samantha wyznała, że reżyser zmusił ją do stosunku, mimo że wielokrotnie mu się opierała. Odurzył ją czymś i "szczytował w jej odbycie". Na pytanie, jak się czuła, odpowiedziała, że "zbierało jej się na płacz".
Po dłuższym namyśle w obronie Polańskiego wystąpił ojciec dwóch dziewczynek, Tomasz Lis, który zarzucił bezdusznym Amerykanom hipokryzję. Wymyślił też argument: Amerykanie ścigają Polańskiego za gwałt, a sami... chronili po wojnie nazistów. To znaczy, że powinni przestać ścigać pedofila? Amerykanie prześladowali też czarnych i są "imperialistami". To argumenty Związku Radzieckiego i Władimira Putina. Taką samą "hipokryzję" zarzuca im teraz on, uzasadniając to, co wyprawia na Ukrainie. Czy to na pewno dobry argument?
Dziś Romana wspiera kolejne znane nazwisko. Znana publicystka, filozofka i etyczka, Magdalena Środa, stara się przekonać w Wyborczej, że "trudno, jeśli to w ogóle możliwe, wydać jednoznaczną ocenę" jej ulubionego reżysera. Jaki ma argument? Przypomina, że... arcybiskup Wesołowski zgwałcił więcej dzieci niż Polański. Zwraca też uwagę, że są też pedofile, którzy molestują latami. Jednorazowy gwałt w odbyt nie jest więc aż tak oburzający.
Czy to dobry argument?
"Przypadek Polańskiego" pokazuje, jak złożone i niesprowadzalne do siebie są sytuacje etyczne oraz jak czasem trudno, jeśli to w ogóle możliwe, wydać ich jednoznaczną ocenę - przekonuje Środa. Pedofilia jest niewątpliwie przestępstwem, jeśli nie zbrodnią. Jednak porównując pedofilię Polańskiego z pedofilią Wesołowskiego czy innych, którzy latami molestują dzieci, korzystając z władzy, jaką nad nimi mają, można powiedzieć, że przestępstwo to bywa lżejsze i cięższe.
Z moralnego punktu widzenia można bowiem ocenić wielkość i ilość krzywd wyrządzonych przez sprawcę, jak również ich kontekst - dodaje etyczka. Jako osoba prywatna i lubiąca jego filmy uważam, że trzeba dać mu spokój; jako osoba szanująca prawo jestem za ekstradycją; jako etyk uznaję, że przebaczenie ofiary wymazuje winę sprawcy. Reszta powinna być sprawą jego własnego sumienia.
Jestem jednak przekonana, że niezależnie od finału "przypadek Polańskiego" będzie miał duże znaczenie społeczne. Przyczynił się on bowiem do rozpowszechnienia wiedzy o złu pedofilii i bezwzględności prawa w tym zakresie.
"Bezwględności prawa"...? A może bezwzlędności i bezkarności pedofilów ze znajomymi w mediach i Pałacu Prezydenckim?
Jak myślicie, czy członkowie elit i dziennikarze Wyborczej naprawdę zostawiliby swoje małe dzieci pod opieką Polańskiego?