Katarzyna Skrzynecka odzyskała niedawno popularność dzięki udanym występom w Twoja twarz brzmi znajomo. Przypomniała, że potrafi śpiewać i mieć do siebie dystans - przynajmniej w telewizji. Wkróce potem postanowiła jednak wykorzystać sympatię widzów Polsatu do publicznej obrony swojej przyjaciółki, skompromitowanej milionerki, która wsiadła po pijaku do porsche i spowodowała wypadek. Oburzona aktorka przekonywała, że "90% z nas" jeździło setki razy po alkoholu".
Skrzynecka udzieliła kolejnego wywiadu, tym razem nowemu, katolickiemu tygodnikowi o gwiazdach, Dobry Tydzień. Narzeka w nim na zawistnych Polaków, którzy krytykują gwiazdy takie jak ona i Joanna, "nie doceniają ich sukcesów" i "czyhają na ich życiowe potknięcia":
Nie potrafimy cieszyć się z sukcesów innych osób - żali się. Natomiast jeżeli komuś się powinie noga, coś złego się stanie, momentalnie rośnie nasze zainteresowanie, czerpiemy z tego satysfakcję. Niektórzy wręcz czyhają na życiowe potknięcia innych, zwłaszcza jeśli dotyczy to osób znanych.
Każdy z nas się z tym często spotyka. Żyjemy w czasach, w których ludzie są wobec siebie niecierpliwi, zawistni, źle sobie życzą - dodaje.
Skrzynecka zapewnia na łamach Dobrego Tygodnia, że wszystkie te sytuacje zna z własnego doświadczenia. Sama stara się unikać tworzenia wokół siebie zbędnych sensacji:
Ciężko się w takim świecie żyje, wiem to z własnego doświadczenia. Owszem, są i takie gwiazdy, które lubią wokół siebie tworzyć aurę skandalu - wymyśla się bajki o rozwodach, zdradach... Ale często nie zdają sobie one sprawy, że cena za to bywa wysoka. Bo daje się czytelnikom negatywną pożywkę. Stwarza się okazję, żeby mogli na kimś sobie poużywać, zrobić publiczny lincz nawet nie sprawdzając, czy to prawda. Plotka to jest coś, z czym najtrudniej się walczy.