Krzysztof Krawczyk i jego żona Ewa chętnie opowiadają o swojej miłości. Muzyk nazywa żonę swoim aniołem i zapewnia, że wybaczyłby jej nawet zdradę. Wprawdzie 68-letni artysta czuje się ostatnio całkiem nieźle, ale pod wpływem refleksji po śmierci Anny Przybylskiej zaczął zastanawiać się wraz z żoną, co będzie, gdy jednego z nich zabraknie.
Czasem się zastanawiam, jak on by sobie poradził, gdybym musiała odejść z tego świata pierwsza. Dlatego proszę Boga, by zrobił tak, żebyśmy odeszli razem, żeby żadne z nas nie musiało cierpieć - wyznaje w Super Expressie Ewa Krawczyk. Wiem, jak jemu byłoby ciężko. Ja bym sobie poradziła, ale Krzyś nie. Siedzi obok, gdy śpię, bo twierdzi, że jestem tak śliczna, że nie może się napatrzeć.
Zdaniem znajomych pary, ich związek jest naprawdę wyjątkowy.
To małżeństwo to ewenement - ocenia kolega Krawczyka z zespołu Trubadurzy, Marian Lichtman. Dobrali się na 300 proc., oni bez siebie nie mogą żyć, ona już na zawsze jest z nim, a on z nią...
Zobacz też: Krawczyk pozwany o alimenty na... wnuka!