Edyta Pazura chyba nie spodziewała się, że jej nowy wygląd wywoła takie zainteresowanie w show biznesie. Oczywiście zarzeka się, że większe piersi i pełniejsze usta są tylko sprawą za ciasnej sukienki i diety, a nie interwencji chirurga. Wszystko osiągnęła też dzięki pozycji swojego męża, bo sama nie jest celebrytką.
Teraz głos w sprawie swojej odmienionej, 26-letniej żony zabrał Cezary Pazura. Aktor przekonuje, że jej nowa twarz to zasługa upływającego czasu, a Edyta "rozkwita jak piękny kwiat". On sam uważa się za jej troskliwego ogrodnika:
Przyznam, że to duże wyzwanie, nawet dla prasy balonowej, sugerowanie rozległych operacji dwudziestosześciolatce - pisze Cezary na swoim Facebooku. Ale nie z takimi wyzwaniami dawaliśmy sobie radę, nieprawdaż? Moja Żona inaczej wygląda dziś, niż na fotografiach sprzed siedmiu lat, dziwią się gazety. Sam zacząłem rozpaczać, patrząc na starsze swoje fotografie, bo spojrzałem na siebie przez pryzmat operacji plastycznych i rzeczywiście z tej perspektywy muszę stwierdzić, że moje się nie udały. Czas robi swoje. Zmieniają się rysy i wyraz twarzy, i tego , człowieku nie zatrzymasz...
_A moja Żoneczka kwitnie. Jak na złość. Kwitnie jak piękny kwiat. Gdzie zatem, pytam oburzony, pochwały dla ogrodnika? (Nieskromnie myślę o sobie!)_
Prasa podaje, że moja Żona ma piersi! No i wydało się... Nie mogę tego zdementować, bo rzeczywiście ma! Sprawdzałem. Kobiety zazwyczaj mają piersi, tylko niektóre nie noszą. Moja nosi. Cały czas. Kiedyś dzieci z nich korzystały, ale teraz scedowały na mnie. Kochane maleństwa!
Gorzej mam z zębami. Nie wiem jak skomentować to, że ludzie chcą mieć piękne, białe zęby. Zawsze uważałem to za przesadę. Bałem się dentystów i życzyłem im jak najgorzej. Już schowałem Żonie pastę i szczoteczkę. A niech ma żółte i pokrzywione. Niech żyje próchnica!
Najważniejsze, żeby pięty były zrobione.