Warszawskie obchody Święta Niepodległości od kilku lat wywołują skrajne emocje. Niestety, to, co powinno być radosnym, rodzinnym świętem, rzadko kiedy kojarzy się ze spokojem i bezpieczeństwem. Uczestnicy marszów i demonstracji wielokrotnie demolowali Warszawę. Rok temu na Placu Zbawiciela po raz kolejny spalono tęczę.
Świętowanie niepodległości stało się tematem najnowszego wpisu na blogu Anny Muchy. Aktorka wyznaje, że ma gdzieś "boga, honor i ojczyznę" i wspomina, jak trzy lata temu, tuż przed porodem, usiłowała dostać się do kliniki położniczej.
Mieszkam w Śródmieściu. Stefania miała urodzić się 11.11.11 Szczęśliwie wybrała inną datę, bo tego dnia ledwo udało nam się dotrzeć do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie kamienicy, w której mieszkaliśmy - pisze. Na Placu Konstytucji starły się trzy patriotyczne siły. Patrioci lewicujący (wśród nich kobiety i dzieci!), patrioci z ONR i patrioci w służbie policji. Plac zamienił się w jedno wielkie pole bitwy. Kostki brukowe wyrywane z chodnika (!), race, śmietniki, wyrwane barierki i słupki latały w powietrzu. Był gaz łzawiący, armatki wodne i policyjne pałki. Były też spalone samochody i uciekający przypadkowi mieszkańcy... Wiem, bo sama, z wielkim brzuchem uciekałam przed hołotą...
Jeśli patriotyzm oznacza kłótnie i napierdzielankę z okazji 11.11, to ja wolę emigrację. Choćby mentalną. Choćby do innego miasta, albo przynajmniej pod Warszawę... - pisze. Kiedyś wydawało mi się, że gdyby wybuchła wojna, to moim obowiązkiem jest walka z wrogiem. I pewnie zginęłabym od pierwszego strzału... Dziś mam w głębokim poważaniu kamienice i ulice... (brzydkie zresztą). Mam w głębokim poważaniu, co stanie się z moim majątkiem (w kredycie, zresztą), jeśli wejdą... * - tu wpisz dowolnego wroga. Nie będę walczyć, o "bliźnich" z ONRu, hejterów, zawistników, ksenofobów, homofobów, czy innych plugawych, małych ludzi... Moim naczelnym obowiązkiem jest ochronienie moich dzieci, mojej rodziny, moich bliskich. Za wszelką cenę. I w nosie mam "boga, honor i ojczyznę!". Ważniejsze jest to, żeby przeżyli ci, których kocham.