Ryszard Rembiszewski, znany także jako "pan Lotto" i jego była ukochana Elżbieta poznali się 9 lat temu w warszawskim hotelu Bristol. On zakochał się ponoć od pierwszego wejrzenia, ona zaś rzuciła dla niego swojego partnera. Początkowo wszystko układało się świetnie. Rembiszewski oświadczył się i zadeklarował, że sfinansuje remont mieszkania ukochanej. Ta chętnie przystała na jego hojną propozycję. Z czasem pan Lotto zorientował się, że tylko o to jej chodziło.
To przykre, że człowiek w pewnym momencie komuś zawierza, a później wychodzi na tym jak Zabłocki na mydle. Nie chcę ruszać czegoś, co zaczyna śmierdzieć - wspomina w Fakcie.
W odpowiedzi na wyrzuty, że zależy jej tylko na pieniądzach, narzeczona zostawiła go z długami i wróciła do poprzedniego partnera. Teraz mieszkają razem w jej wyremontowanym na koszt Rembiszewskiego mieszkaniu na Saskiej Kępie. Za ich luksusowe życie pan Lotto płaci 3 tysiące złotych miesięcznie. Tyle wynoszą raty kredytu, który zaciągnął na drobne wydatki narzeczonej takie jak remont, nowy samochód i nowa kuchnia.
Będzie go spłacał przez najbliższe 4 lata.
Dostałem po raz kolejny po głowie, to wszystko - żali się w Fakcie. To będzie ciągnęło się jeszcze bardzo długo, muszę wszystko spłacić.
Co zrobilibyście na jego miejscu?