Na początku romansu Moniki Richardson i Zbigniewa Zamachowskiego, aktor po wyprowadzce z domu zamieszkał w jej willi w Konstancinie. Z czasem jednak wyszło na jaw, że budżet im się nie domyka. Powodem trudności są alimenty, które Zbyszek co miesiąc płaci na dzieci. Podczas pospiesznego rozwodu z Aleksandrą Justą aktor zgodził się na kwotę 4 tysięcy złotych na każde dziecko. Kiedy zorientował się, że po tym niewiele mu już zostaje, złożył wniosek o obniżenie alimentów. W odpowiedzi wszystkiego jego dzieci pozwały go o... podwyższenie. Stanęło na "kompromisie", czyli ustalonej początkowo kwocie 16 tysięcy miesięcznie.
Po ślubie taty, zawartym w przeddzień matury najstarszej córki, szanse na dogadanie się jeszcze bardziej zmalały. Po tym, co Monika nawygadywała o ich matce, dzieci Zamachowskiego zagroziły jej pozwem o zniesławienie. Zobacz: Dzieci Zamachowskiego: "NIE JESTEŚMY RODZINĄ! NIE CHCEMY CIĘ OGLĄDAĆ!"
Sytuacja nie wydaje się sprzyjać dyskusji o pieniądzach.
Zamachowscy, po nieudanej próbie sprzedania willi, którą dla Moniki zaprojektował jej tata, wynajęli ją, a sami przeprowadzili się do mieszkania w Konstancinie. W ten sposób zyskali ponoć 6 tysięcy miesięcznie. Dom wynajęli bowiem za 10 tysięcy, zaś za wynajem mieszkania płacą 4. Na tym jednak nie koniec komplikacji. Jak ujawniła w magazynie Flesz Monika, znów przymierzają się do przeprowadzki.
Bardzo się martwię, co będzie dalej - pożaliła się w wywiadzie.
Jak ujawnia tabloid, Zamachowscy wyprowadzą się z Konstancina latem przyszłego roku. Monika chce, by jej dzieci spokojnie skończyły rok szkolny. Przeprowadzą się znów pod Warszawę, ale tym razem z północnej strony. Konstancin okazał się za drogi?
Zwlekają z przenosinami, bo Monika chce, by jej syn Tomek spokojnie skończył szkołę podstawową i nie przeżywał teraz kolejnej rewolucji - wyjaśnia znajoma pary.