W przedostatnim odcinku Anna Wyszkoni głosami widzów awansowała bez dogrywki wprost do finału. Jej rywalką, po wyeliminowaniu Marceliny Zawadzkiej, została Agnieszka Sienkiewicz. W piątkowym finale, mimo że nie otrzymała tak wysokich not jak Wyszkoni, to Sienkiewicz wygrała. Widzom widocznie bardziej przypadł do gustu jej emocjonalny styl tańca niż techniczny profesjonalizm piosenkarki. Być może nie bez znaczenia jest także fakt, że aktorka gra obecnie w emitowanym przez Polsat serialu Przyjaciółki, jest również młodą gwiazdą M jak miłość.
Sytuacja jest więc podobna do tej z poprzedniej edycji, gdy finał rozegrał się między gwiazdą Polsatu Anetą Zając i Joanną Moro.
Tradycją finałowych odcinków stało się to, że przegrane uczestniczki we łzach uciekają po programie przed dziennikarzami. Tak zrobiła Moro, a przedwczoraj w jej ślady poszła Wyszkoni.
Ania Wyszkoni, wychwalana przez jury, będąca faworytką w zakładach przed finałem, musiała się czuć naprawdę źle. Po ogłoszeniu decyzji rozpłakała się. Gdy tylko skończyła się relacja telewizyjna, piosenkarka uciekła przed dziennikarzami - informuje Fakt. Nie chciała też komentować swojej porażki. „Tych wrażeń i emocji nikt mi nie odbierze – napisała tylko na swoim profilu. Myślała, że wygraną ma w kieszeni...
Sienkiewicz obiecała, że nie będzie szastać pieniędzmi. Wygrane 100 tysięcy złotych planuje rozsądnie zainwestować.
Jak się ma kredyt na mieszkanie to wiadomo, co zrobić z pieniędzmi - skomentowała w rozmowie z Pudelkiem.
Przypomnijmy: