Na okładkę nowego numeru magazynu Sens trafiła Anna Mucha. Celebrytka udzieliła wywiadu, w którym postanowiła skomentować oskarżenia o ustawki z paparazzi. Twierdzi, że wcale nie umawiała się na prezentację drogiego wózka lub nowego mercedesa. Zobacz: PAPARAZZI! Pozowała przy mercedesie, markowym wózku" Wyznała także, że w trakcie porodu paparazzi próbowali sfotografować ją na sali w szpitalu.
Ustawka w moim rozumieniu to jest świadome wydzwanianie do kogoś i mówienie, że tu i tu, o tej i o tej godzinie będę, proszę, zrób mi zdjęcie. Nigdy w życiu ani ja, ani moi ludzie tego nie zrobili. Ustawka to nie jest wyjście z domu. A oni stali pod moim domem non stop, próbowali się włamać do szpitala, przebierali się za budowlańców wtedy, kiedy rodziłam... i myślisz, że ja ich zapraszałam? Po co wydawałabym pieniądze na ochronę, jeśli chciałabym mieć zdjęcia z sali porodowej?
Jak myślisz, po co wyklejam szyby w mieszkaniu od strony ulicy, skoro niby chcę, żeby mi w domu zrobiono zdjęcie? Czy ja mam zawsze się wściekać, jak widzę jakiegoś faceta z aparatem? - pyta Mucha. Mam mieć za każdym razem zaciętą minę? Nie, mogę się tylko uśmiechnąć, a swoje pomyśleć. Nie będę z nimi walczyć, nie będę się rzucała na nich, bo mi się już nie chce. Rozumiesz? Jeśli więc zdaniem niektórych jestem tak zwaną królową ustawek, to niech mi to udowodnią.
Ania wyjaśnia, że chce wyglądać atrakcyjnie na zdjęciach, również tych z ulicy:
Jeżeli wychodzę na ulicę i ktoś mi robi zdjęcie, to koniec końców lepiej wyjść na nim ładnie i na uśmiechniętą niż na sucz, która jest ciągle wściekła, niezadowolona, zła i nieszczęśliwa...
Przypomnijmy, że zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej Mucha wbrew temu co mówi, świetnie zarabia na ustawkach. Której z nich wierzycie?