Jan Mela bardzo entuzjastycznie podchodził do planów wspólnego życia ze swoją dziewczyną. W wywiadach opowiadał, jak oczyma wyobraźni widzi ich oboje w drewnianym domku z bielonymi ścianami. Deklarował, że pobiegłby za nią na Księżyc. Narzeczona nie oczekiwała aż takiego poświęcenia. Wystarczył jej pierścionek zaręczynowy. Niestety, po 6 wspólnych latach ich miłość się wypaliła. Jak donosi tygodnik Na żywo, decydując się na udział w Tańcu z gwiazdami, Mela był już singlem.
Gdy w Warszawie spotkał się z inną dziewczyną, całował się z nią, tak naprawdę nikogo nie zdradzał - zapewnia w rozmowie z tabloidem znajomy polarnika. Nie wiedział, że jest śledzony przez paparazzi, a zdjęcia z jego randki pojawią się w gazetach i wywołają burzę.
Pojawiły się spekulacje, jak zdjęcia, ukazujące namiętne pocałunki, wpłyną na związek Meli z narzeczoną i jego karierę w show biznesie. Janek zareagował nerwowo.
Żaden dramat Janka Meli, żadne drugie szanse czy dziesiątki kobiet o różnych kolorach włosów, tylko dramat mediów brukowych - skomentował na Facebooku.
W rozmowie z tabloidem mama Janka, Urszula Mela, psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Malborku wyjaśnia, jak było naprawdę.
Syn już od dawna nie jest z Anią - tłumaczy. Nie kryje się za tym żadne świństwo ani draństwo. To normalne, że związki młodych ludzi się kończą. Wszyscy mamy za sobą wiele takich historii.