_
_
Po aresztowaniu Dariusza K., który w połowie lipca, będąc pod wpływem kokainy, zabił na pasach kobietę, jego była żona nie ukrywała ulgi, że pozbyła się go ze swojego życia. W rozmowie z tabloidem stwierdziła, że jej syn, 10-letni Alan, wreszcie będzie miał spokój i stabilizację rodzinną.
Od tamtej pory nie pozwoliła chłopcu odwiedzić ojca w areszcie. Jak ujawniła wczoraj osoba z otoczenia piosenkarki, tłumaczy mu, że to niemożliwe z powodów proceduralnych. Górniak wyjaśnia, że w sumie dobrze się stało, że Dariusz poszedł siedzieć.
Po całej tragedii ja się strasznie bałam o Alana. A on jest w bardzo dobrej formie, ma stabilizację w życiu - zapewnia Edyta, cytowana przez Fakt. To, że wychowywał się na dwa domy, dawało mu i mamę, i tatę. Nie razem, ale osobno każdego z nich. Ponieważ nie mogliśmy uzyskać żadnej ugody, żeby Alan się wychowywał w myśl jednej filozofii, to różnie był wychowany. I uczył się różnych rzeczy w każdym domu. I to było bardzo trudne. Czas pokazał, że może to nie było najlepsze rozwiązanie.
Jak niedawno ujawniła nowa żona kokainisty, Iza Adamczyk-Krupa, Górniak nie wpajała synowi "wartości rodzinnych", więc ona musiała ją w tym wyręczać.
Edyta nie ukrywa ulgi, że syn nie będzie już jeździł do drugiego domu w Milanówku.
Ja zresztą mówiłam dawno temu, że Alanek bał się taty, nie chciał za bardzo widywać się z nim - przypomina piosenkarka. Sytuacja, która się wydarzyła, chyba odpowiada na wszystkie wątpliwości, jakie ktoś kiedykolwiek miał. Czas mi pokazał, że Alan potrzebował stabilizacji i jednego adresu, jednego domu.
_
_