Jaka była najgłupsza koncertowa wpadka zeszłego roku? Nie licząc Gosi Andrzejewicz zakazującej robienia jej zdjęć w pizzerii, z pewnością playback Ivana Komarenki. Podczas koncertu w Dziwnowie po wykonaniu Czarnych oczu chciał on pozdrowić publiczność. Zapomniał jednak, że gra z playbacku i ma w związku z tym wyłączony mikrofon!
Zorientował się, że go nie słychać i spalił "cegłę" - wspomina świadek. Włączył więc mikrofon i powiedział jeszcze raz to samo.
Mandaryna, Ivan Komarenko, Gosia Andrzejewicz - jacy to wszystko wspaniali artyści. To musi być prawdziwa radość - stać pod sceną i spijać słowa z ich ust.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.