Mel B wygrała niedawno szybką rozprawę ze swoim pierwszym mężem, Jimmym Gulzarem, który chciał by ich córka, Phoenix Chi, nie jechała ze Spice Girls w trasę koncertową.
Holenderski tancerz poznał piosenkarkę w 1998 i jeszcze w tym samym roku wziął z nią ślub. W 1999 na świat przyszła ich córka. Małżeństwo nie trwało jednak długo. Melanie szybko doszła do wniosku, że popełniła błąd i za szybko wyszła za mąż. Gulzar widział w niej głównie trampolinę do kariery i stałe źródło dochodów, więc piosenkarka w 2000 roku wzięła z nim rozwód. Sąd przyznał wtedy pełne prawo do opieki nad córką wokalistce; Jimmy zachował tylko prawo do odwiedzin, jednak nie widywał się z Phoenix zbyt często.
40-latek niedawno przypomniał sobie, że ma dziecko. Postanowił dochodzić swoich praw, kiedy dowiedział się, że jego była żona ma zamiar wziąć ich 9-letnią córkę w trasę koncertową. Nie spodobał mu się taki pomysł, bo jej wyjazd "uniemożliwiłby mu regularne spotkania z Phoenix". Sędzia, który prowadził sprawę, uciszył Gulzara, stwierdzając, że Spicetka ma do tego pełne prawo.
Znajomi piosenkarki twierdzą, że Jimmy nie bez powodu zainteresował się losem córki właśnie teraz. Mel B zarabia ogromne pieniądze na reaktywacji Spice Girls, więc tancerz liczył na to, że uda mu się wyciągnąć od niej niemałą sumę w zamian za wycofanie sprawy. Czy czegoś Wam to nie przypomina?