W lato Omenaa Mensah postanowiła wybrać się w podróż do dalekiej Ghany, skąd pochodzi jej ojciec. Pogodynka wyznała kiedyś, że sama jest "z królewskiego rodu" - plemienia Aszanti, które w dalekim stopniu skoligacone jest z królem Osei Tutu II. Mensah przyjęto w Ghanie z należnymi honorami. Przypomnijmy: Omenaa pojechała do Ghany: "Przyjęto mnie PO KRÓLEWSKU!"
Dziennikarka co jakiś czas wraca do ojczyzny swojego taty, gdzie angażuje się w pomoc dla biednych. Wspiera zwłaszcza dzieci i chce pomóc im w edukacji. Myśli o wybudowaniu szkoły. Sporą sumę zaoszczędziła dzięki prowadzeniu drugiego biznesu, fabryki luksusowych mebli Ammadora. Resztę skrzętnie odkłada:
Będzie mi na pewno trudno zebrać całą kwotę, ale jak już uda się to zrealizować, to będzie niesamowita satysfakcja i miejsce, do którego będę mogła wracać - powiedziała w rozmowie z Newseria Lifestyle. Szkoła budowana jest dla dzieci ulicy, które nie mają tak naprawdę szansy na edukację, ponieważ sami trafiają na plantacje, czasami ich rodziców po prostu na to nie stać. Dzięki tej szkole pozwolę im możliwość spełniać marzenia. Bo wiesz, co jest najpiękniejsze, kiedy pytam dzieci w Afryce, o czym one marzą, to one nie marzą o tym, co europejskie dzieci, czyli o kolejnym iPadzie czy kolejnych ciuchach, lecz o tym, żeby być na przykład nauczycielem, żeby być lekarzem. Oni chcą być samodzielni.