Pastor więzienny Marty Angelo próbuje nakłonić Paris Hilton, by dotrzymała obietnic, które złożyła wychodząc z więzienia. Po odsiedzeniu wyroku dziedziczka utrzymywała, że przeszła całkowitą duchową przemianę i składała sporo przyrzeczeń. Angelo, nawrócony chrześcijanin, dawniej zajęty wyłącznie karierą w branży muzycznej, wierzy w możliwość nawrócenia Paris. Chciałby jednak, żeby za jej słowami szły czyny.
Przypominamy: dziedziczka wystąpiła w telewizyjnym show Larry'ego Kinga. Opowiedziała o swojej 23-dniowej odsiadce i obiecała, że zacznie wspierać innych. Chciała pomagać byłym więźniarkom, które po wyjściu z zakładu karnego mają problemy z rozpoczęciem samodzielnego życia. Powiedziała wtedy:
Chcę stworzyć miejsce, w którym te kobiety będą mogły znów stanąć na nogi. Miejsce, w którym znajdą jedzenie, schronienie, ubranie, a przede wszystkim wsparcie. Dzięki specjalnym programom można stworzyć dla nich przejściowy dom. Wiem, że mogę coś zmienić i mam nadzieję, że zdołam przerwać to błędne koło. Ci ludzie wychodzą z więzienia, żeby znów trafić za kratki.
Angelo przypomniał te szumne obietnice "dziedziczki". Napisał do Hiltonówny list, w którym nakłaniał ją do dotrzymania słowa i nie omieszkał potępić jej zachowania wobec dziennikarzy:
Chciałbym ujrzeć, jak Paris dotrzymuje przyrzeczeń. Powinna pamiętać, kim się stała. Już nie jest jedynie dziedziczką hotelowej fortuny. Jest byłą więźniarką, której Bóg dopomógł przetrwać czas za kratkami. Powinna próbować się za to odwdzięczyć.
Paris twierdziła, że dostrzega, że Bóg dał jej drugą szansę. Pozwolił jej zacząć wszystko od nowa. Obiecywała, że po pobycie w więzieniu jej życie się odmieni. Co niby się zmieniło? Gdzie jej "nowy początek"? Ja widzę tylko, że Paris biega po nocnych klubach i uczęszcza na rozmaite imprezy. Co w tym nowego?