Przykład The Voice of Poland pokazuje, że postawienie na artystyczny aspekt talent show oraz ograniczenie promowania celebrytów podwyższa jego jakość. Niestety, w ostatnich odcinkach twórcy o tym zapomnieli. W centrum uwagi były stroje Justyny Steczkowskiej i Edyty Górniak, które promowały swoje nowe płyty, a także komentarze i docinki ze strony prowadzących.
W odcinku półfinałowym prowadzący wzięli sobie do serca opinie fanów i poskromili ułańską fantazję. Znów w centrum zainteresowania byli wokaliści, którzy tym razem oceniani byli jedynie SMS-owo przez telewidzów.
Program otworzył występ Natalii Nykiel, finalistki drugiej edycji programu. Piosenkarka promuje swoją debiutancką płytę, którą prowadzący zachwalali powołując się na podobno przychylne recenzje. Jako pierwsza para uczestników wystąpili zapowiedziani już w poprzednim programie Żaneta Łabudzka i Gracjan Kalandyk. Żaneta wykonała Kiedy powiem sobie dość zespołu ONA, zaś Gracjan Beautiful Day U2. Razem wykonali Bohemę Wilków.
Po występie to wokalistka była najbardziej chwalona. Dla Marka była "zwyciężczynią programu", Justyna wychwalała jej "światowej klasy" kreację, a Edyta pomyliła Agnieszkę Chylińską z Edytą Bartosiewicz. Zdarza się. Widzowie jednak przepuścili do finału Gracjana.
W drugiej parze spotkały się dwie silne kobiece osobowości. Ola Nizio z chorym gardłem wykonała Stronger Kelly Clarkson, a Iga Kozacka - również lecząca głos - Na dwa zespołu Sistars. Z kolei w duecie zaśpiewały Białą armię Bajmu. Do finału weszła Ola.
W trzecim zespole miała wystąpić Sarsa Markiewicz z Przemkiem Radziszewskim. Niestety, dziewczyna, która była jedną z faworytek programu, miała poważny wypadek samochodowy i stan zdrowia zmusił ją do opuszczenia programu. Na jej miejsce weszła Justyna Janik, która musiała opanować nowy materiał w zaledwie półtora dnia. Po wykonaniach nawet Edyta jako trenerka Przemka sugerowała, że to Justynie należy się pierwszeństwo w tym zmaganiu. W bardzo wyrównanym zmaganiu z minimalną przewagą wygrał wokalista.
Ostatni występ należał do dwóch potężnych głosów, należących do Natalii Lubrano i Magdy Paradziej. Pierwsza z nich zinterpretowała w bardzo indywidualny sposób klasyczny utwór Milord Edit Piaf. Druga zaś sięgnęła po klasykę: I Will Survive Glorii Gaynor. Na koniec połączyły głosy w bardzo energetycznym Kiss Prince'a, które porwało wszystkich jurorów z foteli.
Po raz drugi różnica głosów była minimalna a szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Magdaleny. Na zakończenie Natalia chciała coś powiedzieć do mikrofonu, ale pomimo dwóch próśb Tomek Kammel pozostał niewzruszony.
Za tydzień odbędzie się finał programu. Spośród trenerów tylko Justyna zachowała pełny skład swojej drużyny, zaś Baron i Tomson po raz kolejny nie mają reprezentantów w finale.
A Wy kogo typujecie na tegoroczny najwybitniejszy "głos Polski"?