Kilka dni temu Shia LaBeouf udzielił zaskakującego wywiadu, w którym wyznał, że w tegoroczne Walentynki został... zgwałcony przez jedną ze swoich fanek. Do zdarzenia dojść miało podczas performanceu pt. #IAMSORRY w galerii sztuki w Los Angeles. W zamyśle twórców miała to być okazja do głębszych przemyśleń i artystycznych uniesień. Przez pięć dni aktor siedział sam w małym pokoju, z papierową torbą na głowie. Niestety, zostało to wykorzystane przeciwko niemu. Zobacz: Shia LaBeouf: "Zostałem ZGWAŁCONY! Za drzwiami stał JEJ CHŁOPAK i MOJA DZIEWCZYNA!"
Teraz dwoje artystów - Brytyjczyk Luke Turner i Finka Nastja Säde Rönkkö - którzy również byli wówczas w galerii, potwierdzają słowa LaBeoufa. W wydanym oświadczeniu zapewniają, że kiedy tylko zorientowali się, co dzieje się w pokoju z zamkniętym 28-letnim gwiazdorem, interweniowali i wyprosili jego fankę.
Kiedy tylko dowiedzieliśmy się o incydencie, powstrzymaliśmy kobietę i upewniliśmy się, że opuściła budynek - czytamy. Nigdzie nie informowano, że podczas #IAMSORRY ludzie będą mogli robić z Shią, co im się podoba.
W wywiadzie aktor podkreślał, że czuł się samotny i upokorzony, gdyż nie mógł opuścić pomieszczenia, a ochrona galerii nie interweniowała. Molestująca go kobieta "wyszła z pokoju potargana i z rozmazaną szminką", co widziały setki osób czekających w kolejce. Również dla dziewczyny LaBeoufa, Mii Goth, było to wielkim szokiem.
Przypomnijmy, że w czerwcu tego roku aktor został aresztowany po zaatakowaniu paparazzi. Krótko po tym udał się na odwyk, z którego postępów tłumaczyć musi się przed sądem. Kurację antyalkoholową zakończyć ma w marcu przyszłego roku.