Małgorzata Kożuchowska zaledwie półtora miesiąca po porodzie musiała wrócić do pracy. Zaczęła od reklamy sieci Orange. Producenci założyli jej na twarz karnawałową maskę i zaczesali włosy do tyłu, żeby wyglądała na szczuplejszą. To dlatego, że aktorka, choć bardzo się stara, nie zdążyła jeszcze wrócić do dawnej figury. Ponieważ karmi synka piersią i zamierza to robić jak najdłużej, nie może przesadzać z odchudzaniem.
Póki karmi piersią, nie może przejść na restrykcyjną dietę - potwierdza w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma Kożuchowskiej. Swój jadłospis układa więc zgodnie z zaleceniami św. Hildegardy z Bingen.
XII-wieczna mistyczka 2 lata temu została ogłoszona doktorem kościoła przez papieża Franciszka.
Za dobre dla zdrowia uznawała m.in. koper włoski, seler, buraki, jabłka, kasztany, jadalne gruszki - wyjaśnia dietetyk, zorientowany w diecie św. Hildegardy. - Na liście trucizn kuchennych umieściła por, truskawki, brzoskwinie i śliwki.
Na szczęście już po sezonie. Święta odradza także spożywanie mięsa wieprzowego, wędzonych ryb i wędlin. Sporadycznie można zgrzeszyć z dziczyzną i drobiem. Oprócz tego należy pić napary z szałwii, kopru włoskiego i pokrzywy.
Konsekwentnie stosowana dieta św. Hildegardy naprawdę odchudza - zapewnia dietetyk. Efekty nie przychodzą szybko, jak w modnych współczesnych dietach, ale są trwałe.