Madonna kazała dostarczyć ponad tysiąc (!) litrów kabalistycznej wody (rozprowadzanej przez kabalistyczną sektę, do której należy) na swój koncert w Los Angeles. Piosenkarka, która jest oddaną wyznawczynią Kabały, nalegała, aby tancerze i wszyscy członkowie jej ekipy pili kosztującą 8 dolarów za butelkę wodę, ponieważ jej zdaniem ma ona "właściwości regeneracyjne". Yehuda Berg, jeden z przywódców Centrum Kabały, powiedział:
Ładujemy tę wodę pozytywną energią, dzięki czemu ma ona lecznicze moce.
Madonna broni swojego kontrowersyjnego występu w Los Angeles, podczas którego między innymi wisiała na krzyżu, mówiąc, że Jezus nie miałby nic przeciwko temu:
Nie sądzę, żeby Jezus złościł się na mnie ani miał za złe wiadomości, którą próbuję przekazać. Nauczał przecież, że będziesz kochać bliźniego swego.
Racja - nauczmy sie kochać Madonnę taką, jaka jest. Ciężko jest nam jednak zrozumieć, co skłania ją do tak wytrwałego promowania Kabały. Stawia ją to w jednym szeregu z Tomem Cruisem i jego scjentologicznymi szaleństwami. Dodajmy, że PR-owo nie jest to najlepsze towarzystwo...