W listopadzie tego roku Iza Adamczyk zaczęła przyjmować na Facebooku gratulacje związane ze ślubem, który rzekomo wzięła z Dariuszem K., czekającym na rozprawę w warszawskim areszcie. Po krótkim krygowaniu się ujawniła, że ślub odbył się w miesiącu, mającym "r" w nazwie, jak każe ślubna tradycja. Noc poślubną para spędziła w "mokrym pokoju".
Ślub planowaliśmy od roku, oczywiście wyobrażaliśmy sobie inaczej naszą ceremonię, lecz w tych trudnych chwilach cały piękny entourage, który zwykle towarzyszy takiemu wydarzeniu, całkowicie stracił dla nas znaczenie - zwierzała się w udzielonym z tej okazji wywiadzie. Zawarcie związku małżeńskiego stało się dla nas pewnego rodzaju spoiwem, którego nasza rodzina potrzebuje. Miałam piękną suknię, którą wybrały mi córki. I dwóch męskich świadków. Oczywiście uroczysta i oficjalna ceremonia odbędzie się, kiedy wszyscy będziemy już razem.
Dla szczęśliwej pary posypały się gratulacje. Niestety, jak ustalił Super Express, personel aresztu śledczego... nic nie wie na temat takiej ceremonii.
W areszcie śledczym nie odbył się w tym roku żaden ślub - informuje ppłk Jarosław Góra, rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej.
W akcie oskarżenia przeciwko Dariuszowi K, który wpłynął do sądu 25 listopada, w rubryce "stan cywilny" wpisano "wolny". Tymczasem, według słów Izy, powinni być już miesiąc po ślubie.
To nie pierwszy raz, gdy Adamczyk uprzedza marzenia Darka i lubi stawiać go przed faktem dokonanym. 3 lata temu, z pomocą sądu rodzinnego, przekonywała go do ojcostwa małej Lei, dla której kokainista nie miał na początku serca. Ostatecznie po paru rozprawach jakoś dał się przekonać. Zostali wtedy szczęśliwą, imprezującą rodziną. Może ze ślubem skończy się podobnie? Na razie Izie udało się skłócić Darka z rodziną, która obraziła się na niego za to, że nie poinformował nikogo o ślubie...
Trzeba przyznać Izie, że zrobiła wszystko, żeby wykorzystać swoje pięć minut w mediach... Przypomnijmy: