Mariola Bojarska-Ferenc była pierwszą polską telewizyjną trenerką - w latach 90-tych pojawiała się w porannych programach, gdzie prowadziła krótką gimnastykę i promowała zdrowy tryb życia. Jednak niespecjalnie spodobała się jej nowa "moda na Chodakowską", którą wielokrotnie krytykowała, wytykając brak wykształcenia i narażanie wyznawczyń na groźne kontuzje. Zobacz: Bojarska-Ferenc o Chodakowskiej: "SZTUCZNY BIUST to nie jest konkurencja"
Zdecydowanie inne podejście Bojarska-Ferenc ma do żony Roberta Lewandowskiego, Anny. Kibicuje jej i wspiera od samego początku, namaszczając na swoją "następczynię". Teraz wyznała, że celebrytka jest dla niej jak córka, której nigdy nie miała.
Mam synów, ale zawsze marzyłam o takiej córce, która będzie kontynuowała to, co w życiu zrobiłam. Cieszę się, że ona jest - wyznaje w rozmowie z Gwiazdami. Zaprosiłam ją na wywiad, zaczęłyśmy rozmawiać, jakbyśmy się znały całe życie. Już wtedy wiedziałam, że będzie moją faworytką. Najbardziej wzruszające jest to, że kiedy esemesujemy, Ania pisze do mnie "Mamo 2". Jak to kiedyś zobaczyłam, po prostu się poryczałam. Boże, jaka cudna, skromna dziewczyna, która pyta i nie krępuje się pytać, która chce się rozwijać.
Ania z pewnością cieszy się ze wsparcia, które okazuje jej pierwsza "trenerka wszystkich Polek". Przypomnijmy, iż jej sławny mąż jest przekonany, że i bez jego nazwiska zrobiłaby równie wielką karierę: Lewandowski: "Ania NIGDY NIE CHCIAŁA WYKORZYSTYWAĆ mojego nazwiska!"