Brad Pitt i Angelina Jolie są pilnie strzeżeni przez władze Namibii. Rząd tego kraju stoi po stronie sławnej pary w potyczce z natrętnymi paparazzi.
Ambasada Namibii w stolicy RPA przeżywa obecnie oblężenie reporterów ubiegających się o wizę. Każdy z nich pragnie zdobyć pierwsze zdjęcia dziecka znanej pary, a w zasadzie jakiekolwiek fotografie Brada, Angeliny i dwójki jej dzieci. Nie jest to jednak takie łatwe – reporterzy muszą ponoć uzyskać pisemną zgodę od sławnej pary i dopiero wtedy ich wniosek o wizę zostanie pozytywnie rozpatrzony.
Władze Namibii zauważyły, że ilość turystów pragnących odwiedzić Namibię podejrzanie wzrosła odkąd wyszło na jaw, że właśnie ten kraj będzie miejscem gdzie ma się urodzić najbardziej oczekiwany w ciągu ostatnich lat niemowlak. Jest to oczywiście spowodowane ciągnącymi z całego świata fotoreporterami, którzy zatajają prawdziwy cel swojej podróży. Ci, nie posiadający zezwolenia są aresztowani i konfiskuje się im aparaty i klisze.
Została również utworzona specjalna "zielona strefa" wokół hotelu, który zamieszkuje para, w której wprowadzono dodatkowe środki bezpieczeństwa. Każdy reporter, który będzie usiłował wtargnąć do hotelu, w którym mieści się też sala w której Angelina będzie rodzić, zostanie deportowany z Namibii.
Na pewno spokój jaki takie działania zapewnią Angelinie wpłynie korzystnie na stan zdrowia jej i dziecka, ale kiedy para wróci do USA może ją czekać niezbyt ciepłe powitanie. Angelina i Brad, zdaniem niektórych, zachowują się dość snobistycznie i stali się niedostępni, co w przypadku sławnych i bogatych nie jest zbyt dobra reklamą.
Kwestie stosunków z paparazzi bardzo zgrabnie załatwili ostatnio Tom Cruise i Katie Holmes. Nie unikali oni reporterów, Tom wręcz dziękował im za to jakim zainteresowaniem darzą oni jego samego oraz jego rodzinę. Działania Cruise’a były prawdopodobnie w pewnym stopniu podyktowane przez fakt, że naraził się on wcześniej swoim fanom i chce odzyskać w ten sposób ich sympatię.