_
_
Po wycofaniu się z zawodów StrongMan Mariusz Pudzianowski postanowił poszukać szczęścia w mieszanych sztukach walki. W pierwszej walce, w 2009 roku, dosłownie zmasakrował Marcina Najmana, ma na swoim koncie osiem wygranych (w tym trzy przez nokaut techniczny), trzy przegrane oraz jeden skandal, po którym jego pojedynek z Jamesem Thopsonem została unieważniona. W miniony weekend na kolejnej gali KSW Mariusz Pudzianowski pokonał byłego olimpijczyka, Pawła Nastulę.
Mirosław Okniński, szef Profesjonalnej Ligi MMA i były trener 37-letniego dzisiaj Pudziana twierdzi jednak, że wszystkie jego zwycięstwa to zasługa nie talentu i ciężkiej pracy, ale zakazanych środków dopingujących.
Gdy Mariusz brał mniej środków dopingujących, był w porządku. Ale gdy zaczynał brać tego dużo, zachowywał się dziwnie. Tłumaczyłem mu: "Mariusz, gdy zawodnik leży na ziemi, musisz go przytrzymać", a on skakał do mnie z obłędem w oczach: "Ja lubię łapać i rzucać". Mówiłem mu: "Skup się", ale nic do niego nie docierało. On nie byłby w stanie walczyć bez niedozwolonego wspomagania - ocenia Okniński w rozmowie z Faktem.
45-letni trener i sparingpartner Pudzianowskiego dodaje, że jego były kolega z pewnością nie przeszedłby testów antydopingowych. To ma być również powodem, dla którego nie przeniósł się jeszcze do najbardziej prestiżowej i dochodowej, międzynarodowej federacji mieszanych sztuk walki, UFC.
Mogę się z nim bić, ale musiałby przejść testy antydopingowe, ale on się tym testom nie podda, bo on by tych testów nie przeszedł po prostu. W UFC, największej federacji, są testy 30 dni przed walką, w dniu walki i po walce, więc on nie przejdzie testów antydopingowych, zresztą w KSW nie ma testów antydopingowych, a sport jest tam, gdzie jest ten doping zabroniony - tłumaczy Okniński. To, co oni tam robią, to nie jest sport, to jest cyrk. Nie ma badań, bo by to właśnie ograniczyło pana Mariusza Pudzianowskiego i kilku innych zawodników, którzy są tam gwiazdami. To jest przykre, że nie wygrywa sport, ale wygrywa chemia.
Sam Pudzianowski odmawia komentarza i ucina wszelkie spekulacje:
Niech pan Okniński zajmie się swoją klatką - mówi w Fakcie Mariusz. Wszyscy zawodnicy już od niego uciekli, więc coś u tego pana z głową i z chorymi ambicjami jest nie tak. Zostawię to bez komentarza.
_
_