Chyba nikt nie spodziewał się, że międzynarodowa kariera Billa Cosby'ego zakończy się w atmosferze takiego skandalu. Trudno już zliczyć kobiety, które oskarżają go o odurzanie pigułką gwałtu i molestowanie seksualne. Niektóre pomijają media, tylko idą ze sprawą prosto do sądu, nie czekając na zbiorowy pozew.
Podczas gdy padały kolejne oskarżenia, komik nie zabierał głosu i odmawiał komentarzy podczas wywiadów. Jedynie raz odniósł się do tematu, ale zakazał jego publikacji. Ograniczył się tylko do zdawkowych podziękowań na Twitterze celebrytkom, które publicznie się za nim wstawiały.
W końcu Cosby stwierdził, że milczenie działa jednak na jego niekorzyść, bo znane oskarżycielki zyskały powszechne poparcie. 77-letni komik zaczął szukać sojuszników. Liczy na wsparcie "czarnych" mediów. Magazyn Page Six przywołał jego słowa:
Pozwólcie, że powiem to tak... Oczekuję jedynie, że "czarne" media utrzymają standardy wzorowego dziennikarstwa - powiedział Cosby. A kiedy to zrobią, będą musiały podejść do sprawy w sposób neutralny.
Cosby tłumaczy się także z milczenia i twierdzi, że tak mu kazali jego prawnicy, Martin Singer i John Schmitt. Teraz próbuje wspierać się wizerunkiem żony, Camille. Twierdzi, że ona wciąż jest po jego stronie, co wytłumaczył dość niejasno:
Miłość i siła kobiecości. Pozwólcie, że powtórzę: miłość siła kobiecości. I moglibyście to również odwrócić: siła kobiecości i miłość.
Po tej zagadkowej wypowiedzi Cosby odmówił dalszych komentarzy na temat oskarżeń o gwałt, ponownie zrzucając odpowiedzialność na prawników:
Nie chcą, żebym rozmawiał z mediami.