Jennifer Aniston zaczęła ostatnio intensywniej pokazywać się w mediach. Trafiła na okładkę Harper's Bazaar. Granicy uznali na szczęście, że nie wypada już robić z 45-letniej gwiazdy nastolatki i nie wyretuszowali jej wszystkich zmarszczek.
Wywiady w prasie, udział w programach i zdjęcia na okładkach oznaczają, że Aniston przygotowuje się do kampanii oscarowej. Eksperci z Hollywood przewidują bowiem, że czeka ją nominacja do nagrody dla najlepszej aktorki za rolę Claire Simmons w filmie Cake.
Wszyscy zwrócili uwagę, że pokazanie przez Aniston starzenia się przełamuje jej wizerunek wiecznie młodej "Przyjaciółki". Krytycy filmowi porównują ją do Ervin Brokowich zagranej przez Julię Roberts. To rola, za którą dostała Oscara.
Dla Aniston, która przez lata kojarzona była z serialem Przyjaciele, to pierwsze wyróżnienie takiego kalibru. Celebrytka postanowiła nie zmarnować życiowej szansy i zatrudniła... ekspertkę od zdobywania Oscarów. Lisa Talback na pewno będzie odpowiedzialna za promowanie gwiazdy do końca stycznia, kiedy zostaną ogłoszone nominacje i ewentualnie później, jeżeli Aniston znajdzie się na liście.
Talback znana jest w Hollywood ze skutecznego wypromowania dwóch kampanii oscarowych dla filmów Jak zostać królem z 2010 roku i Artysta z 2011. Ekspertka od ponad miesiąca zajmuje się karierą Aniston i wysłała ją do dwóch talk show: u Ellen DeGeneres i do popularnego w USA Dr. Oz Show.
Aniston i Talback przypominają, że w Hollywood od dawna już nikomu nie chodzi o sztukę, a Oscary zdobywa się dzięki znajomościom, polityce i sprytnym kampaniom wizerunkowym. To także dowód na to, że nie wygrywają nie tylko aktorzy, ale ich świetnie opłacane sztaby ekspertów.
Myślicie, że Aniston się uda?