Julia Chmielnik i Hubert Urbański rozwiedli się w październiku zeszłego roku. Z miłości, która ich niegdyś połączyła, nic nie zostało. Później prezenter udzielił gorzkiego wywiadu, w którym oczernił byłą żonę i nazwał ją... Hannibalem Lecterem. Zobacz: Urbański O ŻONIE: "PRZYRZEKAŁA przed ołtarzem! Zobaczyłem w niej HANNIBALA LECTERA!"
Po tym ciężko im było zbudować poprawne relacje. Być może Urbański miał też żal o to, że Polsat wolał zamiast niego zatrudnić jego byłą żonę. Urbański starał się bowiem o posadę prowadzącego w programie Twoja twarz brzmi znajomo, jednak stacja nie podjęła negocjacji. Producenci zatrudnili za to Julię, powierzając jej stanowisko nauczycielki śpiewu. Radzi sobie świetnie, jest lubiana i doceniana zarówno przez uczestników, jak i widzów.
Być może dlatego chce pracować w mediach na zupełnie własny rachunek. W najnowszym Super Expressie Chmielnik prosi, by już nie łączyć jej nazwiska z byłym mężem, z którym nie chce mieć już nic wspólnego.
Chcę się odciąć od byłego męża, nie chcę być z nim kojarzona - wyjaśnia w tabloidzie. Jesteśmy oddzielnymi bytami. Relacje między nami są poprawne.
Wygląda na to, że musiała włożyć w to sporo dobrej woli... Przypomnijmy, że Chmielnik i Urbański mają dwie córki: 5-letnią Stefanię oraz 3-letnią Danutę.