Zdzisława Sośnicka, która w 2005 roku nieodwołalnie zawiesiła swoją działalność artystyczną, na początku tego roku zmieniła zdanie i ogłosiła, że wraca jednak do śpiewania. Na początek postanowiła wydać kolekcję płyt z największymi przebojami. Potem chyba pożałowała swojej deklaracji, bo wkrótce po jej złożeniu, nieoczekiwanie zniknęła. Przestała odbierać telefony od dziennikarzy, a mąż szedł w zaparte, że nie wie, gdzie ona jest.
Dopiero gdy tabloidy zrobiły z tego aferę, piosenkarka odezwała się i wyjaśniła, że... "była u fryzjera". Zobacz: Sośnicka się znalazła: "Jestem u fryzjera"
We wczorajszym Fakcie piosenkarka znów zapewnia, że szykuje swój wielki powrót, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy.
Chciałabym podszkolić stronę wokalną - wyjaśnia w tabloidzie. Cały czas coś się teraz dzieje. Pracuję, ale nie wyobrażam sobie, bym w tej chwili miała wsiąść w samochód i objeżdżać całą Polskę. Natomiast jakiś piękny koncert mi się marzy. Jest możliwe, że do niego dojdzie, ale pozostawmy to jeszcze w sferze marzeń.
Przy okazji Sośnicka skromnie wyznaje, że gdyby urodziła się w Ameryce, jej kariera wyglądałaby dużo lepiej.
Może nie przyćmiłabym Barbry Streisand, ona jest wspaniałą wokalistką, ale może byłabym blisko - mówi w tabloidzie.