Wczoraj pisaliśmy o tragicznej historii, która wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi. W małej miejscowości Kings Mill w stanie Ohio 17-letnia transseksualna Leelah Alcorn popełniła samobójstwo. Dziewczyna urodziła się jako chłopak. Do tragicznej decyzji popchnął ją brak akceptacji i wsparcia ze strony rodziców.
Internauci z całego świata zaczęli apelować do rodziców nastolatki o to, żeby uhonorować jej tożsamość i pochować ją pod wybranym przez nią imieniem. Po sieci krąży petycja, którą podpisało już ponad 50 tysięcy osób.
Zobacz: Internauci apelują o pochowanie zmarłej transseksualistki pod jej przybranym, żeńskim imieniem!
Niestety, rodzice Leelah są nieprzejednani i postanowili, że na nagrobku będzie widnieć jej męskie imię, Joshua. Po raz pierwszy od jej śmierci głos zabrała jej matka, Carla Alcorn. W wywiadzie dla CNN mówiła o niej wciąż jako o chłopaku. Zapytana o stosunek do transseksualności dziecka powiedziała:
My nie popieramy tego, z przyczyn religijnych. Ale powiedzieliśmy mu, że kochamy go bezwarunkowo. Kochaliśmy go bez względu na wszystko. Kochałam mojego syna. Ludzie muszą się dowiedzieć, jak bardzo go kochałam. Był dobrym dzieckiem, dobrym chłopcem.
Carla wyjaśniła, że operacja korekty płci nigdy nie wchodziła w grę i nie było mowy o sfinansowaniu leczenia:
Nie mieliśmy pieniędzy na takie rzeczy.
Podkreśliła też, że ich córka przeglądała w sieci "nieodpowiednie" materiały, więc trzeba jej było zakazać korzystania z mediów społecznościowych. Nie wyjaśniła, o jakie treści chodziło, najprawdopodobniej o informacje dotyczące przebiegu operacji i leczenia.
W liście pożegnalnym Leelah przedstawiła inny obraz rodziny:
Zabrali mnie ze szkoły publicznej, zabrali mi laptopa i telefon. Zabronili mi wchodzenia na jakiekolwiek media społecznościowe, izolując mnie od przyjaciół - napisała Leelah. To był prawdopodobnie ten moment mojego życia, w którym miałam najgłębszą depresję. Sama się sobie dziwię, że się wtedy nie zabiłam.
Mąż Carli, Doug, do tej pory nie udzielił żadnego komentarza. Jego żona deklaruje, że są "oddanymi chrześcijanami". Poinformowali media, że wraz z pozostałymi dziećmi próbują poradzić sobie ze stratą oraz z tym, że inni uważają ich za "okropnych ludzi".
Organizacje wspierające osoby transseksualne zapowiadają działania w celu wprowadzenia zakazu "terapii naprawczych", którym poddawani są w USA transeksualiści. Zabiegi te polegają na zastępowaniu popędu seksualnego modlitwą, a w skrajnych przypadkach rażeniem prądem w trakcie oglądania "niezdrowych" treści. Coraz więcej stanów zakazuje tego typu działań, szczególnie po oficjalnych przeprosinach w 2013 roku ze strony Johna Paulka. Mężczyzna promował wcześniej taką terapię, ale przyznał, iż jest "bezskuteczna" i "szkodliwa".