Na początku ubiegłego roku Michał Witkowski, do tej pory uznany pisarz, wymarzył sobie, że zostanie gwiazdą warszawskich "salonów". Przy okazji postanowił ośmieszyć polskie szafiarki, kpiąc z nich w wywiadach i wytykając im noszenie ubrań, które dostały za darmo. Zobacz: Witkowski atakuje blogerki! "TRZEBA BYĆ ZE WSI, żeby się butami chwalić!"
Sam Witkowski chwali się, że większość swojej garderoby po prostu kupił. Patrząc na jego stylizacje trudno ocenić ich wartość, chociaż ich wykonanie z pewnością musiało być pracochłonne. Pisarz wyjaśnia, że stara się nie niszczyć swoich ubrań, a zwłaszcza butów. Chce, żeby służyły mu jak najdłużej.
W mieście, na ulicy nie lubię się wyróżniać. Chodzę ubrany jak szara myszka - zapewnia Witkowski w rozmowie z Vivą. Zresztą w tłumie zadepczą, nikt by tych butów nie zauważył. Zakładam je tylko na czerwony dywan, kiedy wystylizowany pojawiam się na imprezach modowych. A buty w domu trzymam w specjalnych saszetkach, wkładam do środka prawidła. Przechodzę w nich tylko od taksówki pod ściankę i z powrotem. Nie niszczą się, mogę je mieć naprawdę długo. Ostatnio zrobiłem podsumowanie, policzyłem, że w ciągu roku wydałem na buty 120 tysięcy złotych.
Jak sądzicie, ile na buty wydała Jessica Mercedes?