Ponad pół roku temu Justyna Kowalczyk udzieliła głośnego wywiadu Gazecie Wyborczej, w którym przyznała się do poważnych problemów osobistych. Sportsmenka uznawana w mediach za osobę o żelaznych nerwach, zdradziła, że od lat zmaga się z ciężką depresją, a w 2013 roku poroniła. Zobacz: "Mam już DOŚĆ UDAWANIA i KŁAMSTW! Mam STANY DEPRESYJNE"
Szczere wyznanie przysporzyło jej wielu zwolenników. Niestety, Justyna zdradza, że depresja i nieudany związek z żonatym dziennikarzem TVP bardzo utrudniają jej teraz nawiązywanie bliskich kontaktów:
Coś się skończyło, coś się zaczęło. Skończyła się młodość. Zaczęła dorosłość. Ale już chyba nie będę nigdy taką wesołą i ufną kobietą, jaką byłam kiedyś. Choć pewnie pozostanę bardziej naiwna niż 90 proc. osób - mówi w najnowszej rozmowie z miesięcznikiem Pani.
Na pewno nie jestem zamknięta, ale bliskich relacji nie buduje się w ciągu tygodnia czy dwóch, a tych powierzchownych nie lubię. Lepiej było dostać kopa w wieku lat trzydziestu niż po czterdziestce albo po pięćdziesiątce.