Edyta Górniak udzieliła ostatnio odważnego wywiadu Wojciechowi Jagielskiemu. Powróciła w nim między innymi do czasów swojej wczesnej młodości, której nie wspomina zbyt dobrze. Po raz kolejny podkreśliła, że zrywając relacje ze schorowaną matką miała ku temu poważne powody. Twierdzi, że była przez nią poniżana i czuła, że "nie zasługuje na jej miłość".
Powróciła także do sprawy molestowania, którego doznała w wieku 15 lat ze strony "przyjaciela domu". Piosenkarka podejrzewała matkę o to, że o wszystkim wiedziała, jednak po cichu sprzyjała zboczeńcowi.
_**Tę boleść nosiłam w sobie od 15. roku życia**_ - wspomina. Zrosłam się z nią, nauczyłam z nią żyć. Więc kiedy ten człowiek po tylu latach powrócił nie po to, żeby prosić o wybaczenie, ale by jeszcze raz próbować mnie zniszczyć, to było jak spotkanie kogoś zza grobu. Kiedy potem rozmawiałam z najbliższymi, uświadomiłam sobie, że, by otworzyć się na dobro w życiu, trzeba wyczyścić wszelkie zło, stawiając mu czoło. I być może gdybym nie stawiła temu czoła, do końca życia kryłabym tę tajemnicę.
Ostatecznie zdecydowała się opowiedzieć o tym publicznie. Wkrótce potem grała koncert. Jednak emocje były tak silne, że nie mogła skupić się na śpiewaniu i ciągle płakała.
Pod koniec występu powiedziałam chyba: "Mam nadzieję, że wybaczycie mi państwo te łzy, ale od dzisiaj zaczynam nowy etap w moim życiu" - wspomina.